foto: MSWiA
W Inowrocławiu doszło do tragicznego zdarzenia, które zakończyło się śmiercią 27-letniego mężczyzny podczas interwencji policji. Funkcjonariusze użyli siły fizycznej i paralizatora, co doprowadziło do utraty przytomności przez mężczyznę. Ofiara została przewieziona do szpitala, gdzie zmarła. Minister spraw wewnętrznych i administracji, Tomasz Siemoniak, stanowczo potępił działania policjantów, podkreślając, że takie sytuacje "nie mają prawa się wydarzać".
Zatrzymanie funkcjonariuszy i natychmiastowe działania
Do interwencji doszło w nocy z 22 na 23 maja, a dzień później dwóch funkcjonariuszy zostało zatrzymanych. Policjanci natychmiast zostali wydaleni ze służby, a sprawą zajęła się prokuratura. Materiały zarejestrowane przez kamery noszone przez policjantów oraz paralizatory zostały zabezpieczone.
Minister Siemoniak zapewnił, że wszystkie działania były transparentne, a komendant główny policji Marek Boroń poinformował go o zdarzeniu zaraz po jego wystąpieniu. – Nie ma mowy o żadnym tuszowaniu sprawy, jak to miało miejsce w przypadku śmierci Igora Stachowiaka – podkreślił minister.
Ostra reakcja władz policji
Komendant główny policji Marek Boroń zaznaczył, że od początku zdarzenie zostało ocenione krytycznie. – Na miejsce natychmiast udały się zespoły kontrolne. Po obejrzeniu materiałów zdecydowaliśmy o zawieszeniu policjantów, a także odwołaliśmy zastępcę komendanta powiatowego policji w Inowrocławiu – wyjaśnił Boroń.
Policja przeanalizowała również nagrania z kamer obu funkcjonariuszy z ostatnich dwóch miesięcy przed interwencją. – Nie stwierdzono podobnych nieprawidłowości. Ta sytuacja wynikała z błędnych decyzji podjętych przez policjantów i w żaden sposób nie była efektem procesu szkolenia – zaznaczył komendant.
Zarzuty i areszt dla policjantów
Prokuratura postawiła funkcjonariuszom zarzuty przekroczenia uprawnień, nieuprawnionego użycia środków przymusu bezpośredniego, a także pobicia ze skutkiem śmiertelnym. W akcie oskarżenia pierwotny zarzut zmieniono na nieumyślne spowodowanie śmierci, co oznacza maksymalną karę 10 lat pozbawienia wolności.
Policjanci, Radosław P. i Przemysław D., mieli krótki staż w służbie. Sąd podjął decyzję o ich tymczasowym aresztowaniu.
CZYTAJ: Morawiecki zaproszony na zaprzysiężenie Trumpa. Były premier wyróżniony
„Nie ma zgody na takie działania”
– Policja działa w ramach prawa i nie będzie tolerować takich sytuacji – zapewnił komendant główny. Dodał, że interwencja została przeprowadzona niezgodnie z algorytmami działań przewidzianymi dla sytuacji trudnych.
Tragiczna śmierć 27-latka budzi pytania o procesy szkoleniowe w policji oraz nadzór nad młodymi funkcjonariuszami. Sprawa jest nadal badana, a więcej szczegółów ujawni proces sądowy.
Komentarze