foto: LP
Podczas przemówienia wygłoszonego w Ogrodzie Różanym Białego Domu, prezydent Stanów Zjednoczonych Donald Trump zapowiedział wprowadzenie nowych ceł na towary importowane z całego świata. W swoim wystąpieniu podkreślił, że przez dziesięciolecia Stany Zjednoczone były – jego zdaniem – "plądrowane i wykorzystywane" przez zarówno sojuszników, jak i przeciwników.
– Mam dobre wieści. Za chwilę podpiszę historyczny dekret, wprowadzający wzajemne cła na kraje całego świata. Jeśli oni narzucają cła nam, my zrobimy to samo wobec nich. To proste – powiedział Trump, dodając, że to jego zdaniem jeden z najważniejszych dni w historii gospodarczej USA.
Zgodnie z jego zapowiedzią, podstawowa stawka celna na wszystkie towary z zagranicy ma wynosić 10 proc., a dla niektórych krajów taryfy będą znacznie wyższe – m.in. 34 proc. dla Chin, 20 proc. dla Unii Europejskiej, 46 proc. dla Wietnamu, 26 proc. dla Indii i 23 proc. dla Japonii. Podstawowe cła mają wejść w życie 5 kwietnia, a podwyższone stawki – cztery dni później.
Trump zapowiedział również, że nie przewiduje wyjątków dla żadnego z państw, chyba że one same zniosą swoje bariery celne wobec USA. – Jeśli liderzy innych państw chcą uniknąć tych taryf, muszą zakończyć swoje własne cła, znieść bariery i przestać manipulować walutami – zaznaczył.
Nowe cła nie obejmują Kanady i Meksyku, ponieważ te państwa już wcześniej zostały objęte odrębnymi taryfami. Ze wstępnych wyliczeń administracji prezydenta USA wynika, że nowe środki celne mogą przynieść budżetowi państwa nawet 6 bilionów dolarów.
Trump skierował również mocne słowa w stronę Unii Europejskiej, twierdząc, że państwa członkowskie Wspólnoty od lat wykorzystują USA gospodarczo. – Myślicie o Unii Europejskiej jak o przyjacielu? A oni nas okradają – mówił prezydent.
Mimo licznych prób negocjacji ze strony UE, w tym wizyt unijnych komisarzy w Waszyngtonie, nie udało się wypracować kompromisu. Szefowa Komisji Europejskiej zapowiedziała, że Bruksela przygotuje odpowiedź i wprowadzi cła odwetowe.
Eksperci uważają, że choć posunięcia Trumpa mają na celu zwiększenie konkurencyjności amerykańskiej gospodarki, mogą także spowolnić globalny handel. Ekonomista Jakub Borowski zaznacza, że wpływ na gospodarkę UE może być ograniczony, ponieważ opiera się ona głównie na rynku wewnętrznym. Niemniej, skutki nowych taryf odczują eksporterzy na całym świecie.
Komentarze