16 grudnia 1981 roku w Katowicach, w wyniku brutalnej pacyfikacji kopalni „Wujek” przez oddziały ZOMO, zginęło dziewięciu górników, a 23 zostało rannych. To tragiczne wydarzenie było jednym z najbardziej dramatycznych epizodów stanu wojennego w Polsce, ukazującym brutalność władz wobec społeczeństwa walczącego o swoje prawa.
foto: screen- YouTube- TvpInfo
Protest górników w obronie „Solidarności”
Strajk w kopalni „Wujek” rozpoczął się 14 grudnia 1981 roku, dwa dni po wprowadzeniu stanu wojennego. Górnicy domagali się uwolnienia Jana Ludwiczaka, przewodniczącego zakładowej „Solidarności”, oraz odwołania stanu wojennego. Sytuacja zaostrzyła się, gdy wieści o siłowym tłumieniu protestów w innych kopalniach dotarły do załogi „Wujka”.
Władze przygotowały szczegółowy plan pacyfikacji, w którym przewidziano udział blisko 1500 milicjantów, 760 żołnierzy, czołgów, wozów bojowych i armatek wodnych. Decyzję o siłowym złamaniu oporu podjęto na najwyższych szczeblach komendy wojewódzkiej milicji i urzędu wojewódzkiego.
Brutalna interwencja i ofiary śmiertelne
Rankiem 16 grudnia rozpoczęto działania przeciwko górnikom. Oddziały ZOMO otoczyły kopalnię, a czołgi staranowały mury i barykady. Po godzinach starć z użyciem gazów łzawiących, świec dymnych i armatek wodnych, wydawało się, że siły milicyjne wycofały się. To wtedy, gdy sytuacja na chwilę się uspokoiła, padły strzały.
Specjalny pluton ZOMO otworzył ogień, zabijając siedmiu górników na miejscu, a dwóch kolejnych zmarło później od odniesionych ran. Ofiary to: Józef Czekalski, Józef Giza, Andrzej Pełka, Jan Stawisiński, Zbigniew Wilk, Zenon Zając, Joachim Gnida, Ryszard Gzik i Bogusław Kopczak.
Kontrowersje i pamięć o ofiarach
Władze PRL szybko umorzyły śledztwo, uzasadniając działania milicji „obroną konieczną”. Dopiero po upadku komunizmu rozpoczęto procesy, które w 2008 roku zakończyły się skazaniem dowódcy plutonu specjalnego ZOMO, Romualda Cieślaka, na karę więzienia.
Dziś, 43 lata po tych wydarzeniach, tragedia kopalni „Wujek” pozostaje symbolem odwagi i determinacji polskich robotników w walce o wolność. Ofiary pacyfikacji są upamiętniane w miejscu tragedii, gdzie stoi krzyż – pomnik ich męczeństwa. Pamięć o ich ofierze przypomina, jak wysoką cenę zapłacono za prawa, z których korzystamy obecnie.
Komentarze
Straszne czasy, to samo nas czeka
OdpowiedzUsuń