Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski, według ustaleń międzynarodowych mediów, planuje ubiegać się o reelekcję podczas wyborów prezydenckich, które mogą odbyć się latem tego roku – mimo że w kraju nadal obowiązuje stan wojenny. Pomysł ten wywołuje ogromne kontrowersje w społeczeństwie, które coraz częściej wyraża niezadowolenie z kierunku, w jakim zmierza państwo.
Zgodnie z ukraińskim prawem, wybory nie mogą być organizowane podczas stanu wojennego, który obowiązuje od 24 lutego 2022 roku, czyli od początku pełnoskalowej inwazji Rosji. Jednak z informacji podanych m.in. przez „The Economist” wynika, że prezydent zlecił już przygotowania do kampanii, zakładając możliwość zawieszenia broni przed latem 2025 roku.
Spadające poparcie i narastające ubóstwo
Jeszcze kilka lat temu Wołodymyr Zełenski cieszył się rekordowym poparciem społecznym. Dziś nastroje wśród obywateli są zupełnie inne. Wysokie ceny, brak stabilizacji, a także decyzje władz dotyczące gospodarki i mobilizacji budzą sprzeciw coraz większej części społeczeństwa.
W kraju, gdzie emerytury często nie przekraczają poziomu egzystencji, a wielu seniorów żyje poniżej progu ubóstwa, rząd przeznacza ogromne środki na wynagrodzenia dla najwyższych urzędników. Wynagrodzenia posłów i członków rządu sięgają nawet ponad miliona hrywien, co – przy stale rosnących cenach energii, gazu i podstawowych usług komunalnych – budzi uzasadnione oburzenie społeczne.
Opłaty rosną, rząd nie ogłasza wojny
Warto podkreślić, że Ukraina oficjalnie nie ogłosiła stanu wojny, lecz wprowadziła stan wojenny. Taka forma pozwala władzom na wdrażanie specjalnych regulacji, m.in. ograniczenie praw obywatelskich oraz – co obecnie najbardziej dotyka Ukraińców – podnoszenie cen usług publicznych bez konsultacji społecznych. W ostatnich miesiącach znacząco wzrosły m.in. rachunki za prąd, gaz i wywóz śmieci.
Nadużycia w TCK: niepokojące relacje obywateli
Coraz więcej obywateli i organizacji społecznych alarmuje o nadużyciach popełnianych przez pracowników Terytorialnych Centrów Kompletacji (TCK). Zgłaszane są przypadki przymusowego zatrzymywania mężczyzn na ulicach – bez względu na ich wiek, stan zdrowia czy sytuację rodzinną. Co więcej, w mediach pojawiły się relacje rodzin osób, które zmarły po pobiciach w jednostkach TCK.
Brakuje reakcji ze strony państwa, które zdaje się tolerować bezprawne działania niektórych struktur mobilizacyjnych. W efekcie wielu obywateli zaczyna ukrywać się lub opuszczać kraj, nie wierząc już w uczciwość i transparentność systemu.
Komentarze