Marcin Romanowski z azylem na Węgrzech

Marcin Romanowski z azylem na Węgrzech

Były wiceminister sprawiedliwości, Marcin Romanowski, uzyskał azyl polityczny na Węgrzech. Decyzja węgierskich władz wywołała szeroką debatę polityczną w Polsce i podzieliła opinie publiczne. Romanowski, który w latach 2019–2023 nadzorował Fundusz Sprawiedliwości, jest oskarżany o 11 przestępstw, w tym udział w zorganizowanej grupie przestępczej oraz manipulowanie konkursami na przydział środków publicznych.

Krytyka relacji z Węgrami
Anna Radwan z Polski 2050 zauważyła, że decyzja Węgier świadczy o zbliżeniu politycznym tego kraju do Rosji. Jej zdaniem, polityka węgierska, obejmująca krytykę Unii Europejskiej oraz Ukrainy, powinna budzić obawy, a współpraca z takim państwem, zwłaszcza w kontekście PiS, jest co najmniej problematyczna. Radwan podkreślała, że takie działania osłabiają wizerunek Polski na arenie międzynarodowej.

Odmienne stanowisko PiS
Andrzej Kosztowniak, poseł PiS, bronił decyzji Węgier. Wskazywał, że państwo to jest członkiem Unii Europejskiej i podejmuje niezależne decyzje na podstawie dostępnych dowodów. Jego zdaniem, dokumenty przedstawione przez Romanowskiego miały kluczowe znaczenie dla tej sprawy. Kosztowniak skrytykował opozycję za próby ingerowania w wewnętrzne decyzje innych państw.


Warunki powrotu do Polski
Romanowski opublikował list otwarty, w którym zapowiedział gotowość powrotu do kraju w ciągu sześciu godzin, o ile zostaną spełnione jego warunki. Wśród żądań znalazło się opublikowanie wyroków Trybunału Konstytucyjnego, które, jego zdaniem, są nielegalnie blokowane. Były wiceminister podkreślił, że obecna sytuacja jest wynikiem politycznej nagonki.

Polityczne konsekwencje
Opozycja ostro krytykuje zarówno Romanowskiego, jak i PiS. Piotr Borys z Koalicji Obywatelskiej nazwał azyl "blamażem" i oskarżył Romanowskiego o tchórzostwo. Z kolei Piotr Woźniak z Lewicy wyraził przekonanie, że Romanowski w końcu stanie przed polskim sądem, co będzie testem siły polskiego państwa.

Decyzja Węgier oraz reakcje polityków wskazują, jak złożona i kontrowersyjna jest ta sprawa. Jej dalszy rozwój z pewnością będzie obserwowany zarówno w Polsce, jak i za granicą.

Komentarze