13-latek utonął podczas kolonii we Włoszech. Wybrano niestrzeżoną plażę

13-latek utonął podczas kolonii we Włoszech. Wybrano niestrzeżoną plażę

Tragiczny wypadek podczas kolonii we włoskim Rimini zakończył się śmiercią 13-letniego Kuby. Chłopiec utonął na niestrzeżonej plaży, mimo że tego dnia obowiązywała czerwona flaga, zakazująca kąpieli. Wydarzenie budzi liczne pytania o odpowiedzialność organizatorów wyjazdu i procedury bezpieczeństwa.



Tragiczna kąpiel na niestrzeżonej plaży

Grupa polskich dzieci, która przyjechała do Rimini 21 sierpnia 2024 roku, wyruszyła następnego dnia na plażę. Wybrano odcinek bez ratownika, co według świadków miało być decyzją organizatorów kolonii. Podczas kąpieli w morzu nadciągnęła fala zwrotna, która zagroziła życiu trzech chłopców. Jeden z nich zdołał wydostać się z wody, drugi został uratowany przez ratownika z sąsiedniej plaży. Kuba jednak nie miał tyle szczęścia – morze wyrzuciło jego ciało na brzeg kilka godzin później.

„Widzimy na zdjęciach, jak uśmiecha się z kolegami w wodzie. To prawdopodobnie jego ostatnie chwile” – mówi Rafał Troć, ojciec chłopca.

Rodzice w szoku, organizatorzy milczą

Na miejscu zdarzenia szybko pojawili się rodzice chłopca, którzy przylecieli do Włoch, by dowiedzieć się więcej o okolicznościach tragedii. "Dowiedzieliśmy się na komisariacie, że tego dnia obowiązywała czerwona flaga, która zabraniała kąpieli. Mimo to dzieci weszły do wody" – relacjonuje Milena Troć, matka Kuby.

CZYTAJ: Tragedia w Madison: Strzelanina w szkole. Są ofiary i ranni

Opiekunka kolonii, Adrianna Kudajewska, przyznała, że wiedziała o braku ratownika na wybranej plaży. Jak tłumaczyła, decyzja o kąpieli dzieci w tym miejscu została podjęta przez organizatorów. „Zgłaszaliśmy wcześniej, że nie ma tam ratownika, ale powiedziano nam, że w Anglii nie ma takiego wymogu” – powiedziała opiekunka.

Rodzice innych dzieci również podnoszą kwestie bezpieczeństwa. Magdalena, matka 15-letniej Julii, wspomina, że jej córka zauważyła czerwoną flagę, ale tylko część dzieci zrezygnowała z kąpieli.

Oszczędności kosztem życia?

Rodzina Kuby obwinia Katarzynę S., właścicielkę biura podróży, za zaniedbania. "Wybrała niestrzeżoną plażę, by zaoszczędzić 250 euro. Tyle kosztowało życie mojego syna" – mówi z goryczą matka chłopca.

Biuro podróży, zarejestrowane w Wielkiej Brytanii, nadal organizuje wyjazdy, a właścicielka unika odpowiedzialności. W rozmowie telefonicznej z dziennikarzem Katarzyna S. odmówiła komentarza, zasłaniając się toczącym się śledztwem.

Dziennikarze ustalili, że pod adresem podanym jako siedziba biura podróży znajduje się prywatne mieszkanie. "Otworzyła nam kobieta w szlafroku, twierdząc, że nie zna Katarzyny S." – opisują reporterzy.

Śledztwo trwa

Polska prokuratura prowadzi dochodzenie, aby ustalić, czy organizatorzy kolonii przyczynili się do śmierci chłopca. "Gdy poznamy wszystkie fakty, możliwe będzie określenie, czy doszło do narażenia życia dzieci" – informuje Krystyna Gołąbek z Prokuratury Okręgowej w Siedlcach.

Rodzice Kuby liczą na sprawiedliwość. "Nic nie zwróci nam syna, ale mamy nadzieję, że osoby odpowiedzialne poniosą konsekwencje" – mówi Rafał Troć.

Brak odpowiedzialności organizatora

Tragedia w Rimini obnażyła brak odpowiednich standardów bezpieczeństwa w niektórych biurach podróży. Rodzice i opinia publiczna domagają się surowszych regulacji oraz rozliczenia winnych zaniedbań.

„To mogło spotkać każde dziecko. Takie sytuacje nie powinny się wydarzać” – podsumowuje Magdalena, matka jednej z uczestniczek kolonii.

A.K.

źródło: PolsatNews

Komentarze