Seks nie jest wisienką na torcie – ,,Randki z Tindera”

W dzisiejszych czasach seks nie jest wisienką na torcie, czymś co dopiero odkrywamy przez drugą osobą po całkowitym poznaniu, czy obdarzeniu kogoś zaufaniem    mówi Sonii Marie, autorka książki ,,Randki z Tindera” opartej na prawdziwych historiach kobiet, które zostały zranione i postanowiły się zemścić…

 


 

Weronika Ladra: Dlaczego postanowiła Pani napisać książkę o poszukiwaniu miłości i perturbacjach uczuciowych na Tinderze?

 

Sonii Marie: Wydarzyło się to dość spontanicznie. W pierwszej kolejności chciałam wydać inną książkę, którą de facto mam już gotową i czekam na właściwy moment. Randki z Tindera - wpadły mi do głowy po wysłuchaniu kilku historii od znajomych, następnie zaczęłam drążyć temat i oto powstała ona - zbiór najdziwniejszych historii z jakimi się spotkałam.

 

Skryła się Pani za pseudonimem Sonii Marie…

 

Używam pseudonimu, by zachować choć po części prywatność. Pod imieniem i nazwiskiem występuję w swoim życiu prywatnym dla rodziny, córki i bliskich. 

 

Któraś z opisanych historii należy do Pani osobistych przeżyć?

 

Nie. Moje są jedynie spostrzeżenia i refleksje.

 

Bohaterki to osoby znane Pani wcześniej?

 

Czasami przypadkowo spotykamy ludzi na swojej drodze. Tak też było teraz. Poznałam pierwszą bohaterkę i w zasadzie dzięki niej odnalazłam inne dziewczyny.

 

Kulturowo pokutuje wciąż w wielu krajach świata - również Europy model kobiety, która podlega mężczyźnie, często jako istota słabsza, uległa. Można powiedzieć, że bohaterki ,,Randek z Tindera" stanęły w obronie wolności i mocy kobiet, zmiany postrzegania kobiecej niezależności w społeczeństwie...?

 

Rzeczywiście tak można to nazwać, jednak akurat w tych opowieściach zdarzyło się coś zupełnie odwrotnego. Rzeczywiście może i poniekąd chciały stanąć w obronie wolności i mocy kobiet jak to Pani nazwała, jednak praktycznie w każdym przypadku zatraciły się po drodze, zniszczyły własne poczucie własnej wartości oraz przykro mi to mówić, ale niejednokronie uczyniły coś odwrotnego, niż wyznają ich własne wartości i zasady. Niestety czasami w skrajnych przypadkach nieudana randka, czy też delikatne rozczarowanie rzutują na późniejsze - dość nieprzemyślane zachowanie.

 

Zdarza się, że męskim towarzystwie dochodzi czasami do rozmów w konwencji lekkiego traktowania spraw damsko - męskich, ale bywa, że prywatnie w warunkach domowych uczestnicy seksistowskich konwersacji myślą i zachowują się inaczej, są pod tzw. pantoflem. W kręgu bohaterek ,,Randek z Tindera" również pojawia się podobny ton, tylko odwrotnie - z kobiecej strony. Dochodzi do pokazywania przed sobą, która bardziej..., mocniej... Zgrywanie się, czy wyrzucanie goryczy? Chęć pokazania władzy nad mężczyznami, czy raczej zamiecione pod dywan zranienie? 

 

Moim zdaniem w praktycznie każdym towarzystwie dochodzi do takich rozmów i nie ma znaczenia, czy jest to damskie, czy też męskie grono… jeśli dodamy do tego też alkohol to wiadomo, że język rozplątuje się znacznie mocniej. W męskim gronie zapewne są to przechwałki, który więcej itp. U kobiet, które w tej książce się znalazły cel był przeciwny, bowiem tu nie chodziło o ilość, ale o to jak się poczuły, gdy jedna stoi za drugą. Kiedy ta pierwsza zostanie zraniona, czy ośmieszona - takie damskie wsparcie i wyrzucenie z siebie, że każdy przeżył w życiu coś z czego nie jest zbyt dumny. Reasumując tak - to wylanie goryczy…

 

Pomimo wszelkich zabiegów zemsty tak naprawdę głęboko w sercu kobiety mogą czuć się skrzywdzone? 

 

I zapewne tak jest. Słuchając tych opowieści niejednokrotnie widziałam, że mimo śmiechu podczas opowiadania jaką to dokonano zemstę, żadna z tych dziewczyn nie triumfowała, każda uznała to za porażkę życiową i wydaje mi się, że dokonały tej zemsty właśnie po to, by wewnętrznie poczuć się lepiej. Aby nie czuć, że są gorsze, czy wybrakowane. Pytanie tylko, czy na pewno wtedy poczuły oczekiwaną ulgę? 

 

,,Jest coś, co druga osoba odkrywa przed partnerem w geście zaufania. To uzupełnienie poczucia własnej wartości i oddania. Jest na tyle intymną sprawą, że należy rzeczywiście podchodzić do tego z należytym szacunkiem, aby nie zatracić gdzieś po drodze samego siebie. Szanujmy się, bo łatwo jest w dzisiejszym świecie zatracić siebie i sprzedać". -Napisała Pani w końcowych refleksjach. Ale bohaterki zatraciły siebie w aktach zemsty…

 

Zatraciły i to bardzo. Niestety w dzisiejszych czasach seks nie jest wisienką na torcie, czymś co dopiero odkrywamy przez drugą osobą po całkowitym poznaniu, czy obdarzeniu kogoś zaufaniem. Teraz seks „wjeżdża” na pierwszym miejscu i niejednokrotnie jest wyznacznikiem, czy dalsza relacja ma jakiekolwiek prawo bytu.

 

Jedna z bohaterek - Weronika mówi: ,,Drogie Panie, to my jesteśmy karmą. (...) My się angażujemy, dajemy z siebie milion procent, staramy się i co w efekcie? Jesteśmy tylko jak jakiś jeden numerek do odhaczenia. (...) Naszym zadaniem jest to ukrócić." Bohaterki osiągają zamierzony efekt? 

 

Tego wieczoru w ich mniemaniu na pewno tak. 

 

Skąd zaczerpnięte są rady zawarte w ,,Skarbczyku zranionej kobiety"?  

 

Z ich własnych przeżyć zapewne. Ciężko ocenić, każda z nich ma idealne filmowe wyobrażenie miłości - jednak ani jednej się to nie udało. Może właśnie dlatego ucząc się na własnych błędach popełnianych co rusz, co nowo poznana osoba, nie potrafiąc zmienić już siebie ani swojego postępowania chcą w ten sposób naprawiać świat dając rady innym?

 

Zemsta bywa słodka, czy może jednak

obrócić się przeciwko kobiecej naturze i zrodzić mityczną Meduzę?

 

Mityczną Meduzę – może za duże stwierdzenie. Przecież ona zraniona - niszczyła każdego napotkanego mężczyznę, tu dalej u kobiet jest nadzieja na odnalezienie miłości… Bardziej powiedziałabym nieufnego, dociekającego, węszącego nielojalność wszędzie detektywa.

 

Za odgrywaniem się i traktowaniem przelotnie nierokujących znajomości u bohaterek książki kryje się głód miłości?

 

Mus poczucia zainteresowania, odskocznia od rutyny. Doza adrenaliny wynikająca z czegoś nowego, chęć starania się i odkrywania czegoś innego.

 

Tinder to odpowiednia aplikacja do szukania prawdziwej miłości?  

 

Zdecydowanie nie.  

 

Napisała Pani w swoich refleksjach, że kiedyś podejście mężczyzn do płci przeciwnej być może było inne, że pięknie było czytać książki z miłosnymi uniesieniami, gdy mężczyźni walczyli o kobiety i oddawali za nie życie. Skąd może wypływać przeciwna temu etosowi postawa?

 

Pewnie z chęci pokazania się przed kolegami. W ich podświadomym myśleniu passe jest bycie uczuciowym i romantycznym - bojąc się wzajemnie nadania łatki: pantofel... 

Pewnie dlatego tak niewielu mężczyzn wciąż na to stać.

 

Szykuje Pani nową niespodziankę literacką dla czytelników?

 

Tak. W zasadzie klika… Jedna będzie na pewno sporym zaskoczeniem… opowie tylko o mnie…

 


 

 

Komentarze