foto: VF
Administracja prezydenta Donalda Trumpa ogłosiła nowe taryfy celne na towary importowane do Stanów Zjednoczonych. Decyzja objęła wiele krajów, w tym państwa Unii Europejskiej, jednak nie dotknęła Rosji. Biały Dom tłumaczy ten ruch trwającymi rozmowami pokojowymi dotyczącymi konfliktu rosyjsko-ukraińskiego.
Handel na drugim planie
Kevin Hassett, doradca ekonomiczny prezydenta USA, w rozmowie z ABC News wyjaśnił, że nieobjęcie Rosji nowymi cłami jest celowym posunięciem, mającym na celu uniknięcie zakłóceń w delikatnych negocjacjach. – Obecnie prowadzone są rozmowy pomiędzy Rosją a Ukrainą. Prezydent zdecydował, że nie będzie ich komplikował dodatkowymi sprawami handlowymi – zaznaczył Hassett.
Dodał przy tym, że Rosja nie jest traktowana ulgowo – Biały Dom po prostu nie chce ingerować w proces, który może zadecydować o życiu tysięcy ludzi.
Europa pod presją ceł
W odróżnieniu od Rosji, wiele innych państw – w tym kraje Unii Europejskiej – zostało objętych nowymi taryfami. Cła w wysokości co najmniej 10%, a w przypadku niektórych towarów z Europy nawet 20%, mają charakter tzw. „ceł wzajemnych”.
Prezydent Trump, komentując decyzję w rozmowie z dziennikarzami na pokładzie Air Force One, zasugerował, że USA oczekują od Europy nie tylko dostosowania się do nowych zasad, ale także finansowej rekompensaty za wcześniejsze straty. Nie doprecyzował jednak, o jakie dokładnie kwoty ani okoliczności chodzi.
– Europejscy liderzy chcą rozmawiać, ale nie będzie negocjacji, dopóki nie zaczną płacić – powiedział Trump.
Komentarze