Federalny sąd apelacyjny w Nowym Jorku podjął w poniedziałek decyzję, która potwierdza wcześniejsze orzeczenie ławy przysięgłych, uznając Donalda Trumpa za winnego molestowania seksualnego i zniesławienia dziennikarki E. Jean Carroll. Wyrok zapadł po apelacji Trumpa, który próbował zakwestionować decyzję sądu niższej instancji.
W ubiegłym roku sąd okręgowy nakazał byłemu prezydentowi USA wypłatę 5 milionów dolarów odszkodowania na rzecz Carroll. Z kolei sędziowie sądu apelacyjnego, którzy rozpatrywali sprawę na Manhattanie, jednogłośnie odrzucili argumenty obrony Trumpa, uznając, że ten nie przedstawił wystarczających dowodów na to, że orzeczenia sądu pierwszej instancji zawierały istotne błędy. W uzasadnieniu decyzji sędziowie podkreślili, że argumentacja E. Jean Carroll była silna, a materiał dowodowy przekonywujący.
"W świetle całego materiału dowodowego oraz argumentów przedstawionych przez panią Carroll, nie jesteśmy przekonani, że jakiekolwiek potencjalne błędy w orzeczeniach sądu okręgowego miałyby istotny wpływ na prawa pana Trumpa" – zaznaczył sąd apelacyjny w oficjalnym oświadczeniu.
Oskarżenia Carroll i reakcja Trumpa
E. Jean Carroll, była felietonistka magazynu "Elle", oskarżyła Donalda Trumpa o molestowanie seksualne w 1996 roku, kiedy to, według jej zeznań, po wspólnym spotkaniu w Nowym Jorku weszli razem do przymierzalni luksusowego domu towarowego Bergdorf Goodman. Carroll opisała ten incydent jako brutalny atak.
W swojej książce, opublikowanej w 2019 roku, po raz pierwszy publicznie ujawniła te oskarżenia. Trump, zarówno jako prezydent, jak i po zakończeniu swojej kadencji, konsekwentnie zaprzeczał tym zarzutom. Twierdził, że E. Jean Carroll wymyśliła całą historię, aby zwiększyć sprzedaż swojej książki, jednocześnie twierdząc, że "nie jest jej typem".
Pomimo tych zapewnień, sądy uznały oskarżenia Carroll za wiarygodne, a apelacja Trumpa została odrzucona. Sąd apelacyjny potwierdził, że decyzja sądu okręgowego była słuszna i że byłemu prezydentowi USA nie udało się podważyć wyroku, który nakłada na niego odpowiedzialność za czyny, które miały miejsce w latach 90.
Komentarze