Fatalne Boże Narodzenie: Anna T. oskarżona o spowodowanie eksplozji domu, w której zginęło jej wujostwo

Sprawa tragicznej eksplozji domu, która miała miejsce w Puławach (woj. lubelskie) tuż przed Bożym Narodzeniem, wreszcie doczekała się rozprawy sądowej. Anna T., osoba, która przetrwała wybuch, a obecnie jest główną oskarżoną o zbrodnię, stawiła się na rozprawie za pośrednictwem internetu. Pod zarzutem zamachu na życie swojego wujostwa, może jej grozić wieloletnie więzienie.


zdjęcia: Policja/ grafika-GW

To była tragedia, której nikt nie mógł przewidzieć. Spokojne osiedle domków jednorodzinnych w Puławach stało się areną makabrycznej zbrodni. Tuż przed Bożym Narodzeniem, w jednym z domów doszło do potężnej eksplozji. Pod gruzami znaleziono ciała Henryka C. (†75 l.) i jego żony Barbary (†69 l.). Anna T., mieszkanka pierwszego piętra, której udało się przeżyć, dziś staje przed sądem jako główna oskarżona o spowodowanie tragedii.

Anna T., była dziennikarka lokalnych mediów, była znana wśród sąsiadów jako osoba o kłótliwym charakterze i porywczych zachowaniach. Zarówno świadkowie, jak i dowody zgromadzone przez śledczych wskazują na to, że między Anną T. a wujostwem często dochodziło do konfliktów, przeważnie na tle majątkowym.

Początkowo wydarzenie traktowane było jako nieszczęśliwy wypadek. Anna T., po wielomiesięcznym leczeniu, została wypuszczona ze szpitala i zamieszkała w lokalu komunalnym, który otrzymała od miasta. Jednak po kilku miesiącach śledztwa sytuacja uległa drastycznej zmianie.

"Biegli z zakresu pożarnictwa ustalili, że to Anna T. odkręciła nakrętkę przyłącza gazowego, a potem wyzwoliła bodziec elektryczny, czym spowodowała eksplozję" - mówiła Agnieszka Kępka, rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej w Lublinie.

Oskarżona nie pojawiła się osobiście na dzisiejszej rozprawie. Zamiast tego połączyła się z salą sądową za pośrednictwem internetu. Rozprawa odbywa się za zamkniętymi drzwiami na wniosek obrońcy, dlatego na razie nie wiadomo, czy Anna T. przyznała się do zarzucanego jej czynu, wyraziła skruchę czy przeprosiła bliskich ofiar.

Sprawa jest nadal w toku i wszystko wskazuje na to, że będziemy śledzić ten proces przez najbliższe miesiące. W przypadku skazania, Annie T. grozi wieloletnie więzienie. Jej sprawa to przypomnienie, jak z pozoru spokojne, świąteczne dni mogą niespodziewanie zmienić się w koszmar.

Komentarze