Mały szkolny agresor. Rodzice nie wysyłają swoich dzieci na lekcje

W Szkole Podstawowej nr 4 w Kołobrzegu 10-letni uczeń sieje postrach wśród kolegów. Bicie, zastraszanie i obłapywanie, są tu na porządku dziennym. Dzieci założyły komitet koleżeński, gdyż uznały, że tylko w ten sposób będą w stanie obronić się przed agresją ze strony rówieśnika. Natomiast rodzice przestali wysyłać swoje dzieci do szkoły. Obawiają się o bezpieczeństwo pociech oraz chcą w ten sposób zaprotestować przeciwko bezczynności dyrekcji placówki.


foto ilustracyjne: lop

Chłopiec bije, zastrasza, obmacuje inne dzieci. Na jego zachowanie skarżą się także nauczyciele. Dzieci są zastraszone i obawiają się o swoje bezpieczeństwo. 10-latek groził nawet dziewczynce z klasy, że jeśli ta nie da się przytulić, to zrzuci ją ze schodów, natomiast syna pana Artura dusił na szkolnym boisku. Sytuacja jest dramatyczna, a rodzice przestali wysyłać swoje dzieci do szkoły. Troje dzieci zmieniło nawet placówkę. 


Problemy z chłopcem są od czterech lat. Dotychczas nie znaleziono sposobu na ich rozwiązanie. 

- Zawiązały samopomoc. Jeżeli jednemu dziecku przez tego chłopca dzieje się krzywda, to jedne dzieci szybko biegną po nauczyciela, a druga część dzieci leci ratować to dziecko – powiedziała w rozmowie z Polsat News Aneta Zarzycka, mama jednego z uczniów.


10-latek nie jest zdiagnozowany. Rodzice obawiają się, że w przyszłości problemy z jego zachowaniem będę się nasilały. 

Szkoła zapewnia, że nie bagatelizuje tego tematu, stąd, w czasie przerw, zapewniono dodatkowe dyżury nauczycieli. 

Dyrektor szkoły, Jolanta Wasila czuje się bezradna. Chłopiec miał wcześniej wiele nagan i mogłaby ona wyrzucić go z placówki. Jednak nagany te przedawniły się. Dziecko jest w systemie klas 4 – 8 i ma czystą kartę. 

Kuratorium oświaty informuje, że problem może rozwiązać orzeczenie z poradni psychologicznej, które może dać podstawę do rozpoczęcia przez 10-latka kształcenia indywidualnego. Jednak to rodzice muszą zgłosić się do poradni i wystąpić o diagnozę dla syna. Ci są przeciwni, dlatego w placówce rozpoczęła się kontrola z kuratorium. 


Podobny konflikt był w szkole w Radomiu. Tam agresywny 12-latek w momencie otrzymania orzeczenia z poradni rozpoczął indywidualne nauczanie w domu, a reszta dzieci, po miesięcznej przerwie, wróciła do szkoły.

Jak informuje portal miastokolobrzeg.pl w przeszłości sprawy z udziałem agresywnego ucznia trafiały na policję, a następnie były kierowane do Sądu Rejonowego w Kołobrzegu. Jednak wszystkie zostały umorzone.

Renata Zalewska-Ociepa
źródło: Polsat News