Łagów jest piękny - Lubuskie Lato Filmowe 2019

Tegoroczne Lubuskie Lato Filmowe – najstarszy Festiwal Filmów Fabularnych w Polsce odbywa się po raz 48 i organizowany jest przez Zielonogórski Klub Kultury Filmowej. Najnowsze produkcje filmowe: słowackie, czeskie, niemieckie, węgierskie oraz polskie przyciągają kinomanów i turystów. Wydarzeniu towarzyszą niecodzienne doświadczenia i refleksje oraz niezapomniane spotkania z artystami, aktorami i reżyserami. 


Niepowtarzalny klimat festiwalu tworzy również obecność bujnej przyrody oraz murów średniowiecznego zamku rozbudowanego w 1350 r. przez bractwa zakonne joannitów. Gdy zakonnicy otrzymywali łagowski gród w Zachodniej i Południowej Europie dżuma dziesiątkowała ludność, a w Polsce król Kazimierz III Wielki toczył wojny z Krzyżakami i Litwinami... 


Z perspektywy Macieja Siemiątkowskiego, który pracuje na Zamku Joannitów, Lubuskie Lato Filmowe nabrało znów dawnej świetności. – Gościli u nas w tym roku bardziej i mniej popularni aktorzy i filmowcy, twarze znane z telewizji. Z roku na rok Lubuskie Lato Filmowe wraca do dobrych czasów. Coraz więcej bywa tu gości przyjeżdżających, by oglądać filmy, pojawiają się ciekawi reżyserzy, aktorzy. Był taki moment parę lat temu, że festiwal chylił się ku końcowi. Fajnie, że odrodziło się to na nowo.  

W tym roku na festiwalu zagościł Wojciech Smarzowski z filmem ,,Kler”. – Miejsce jest magiczne, a ludzie, którzy tworzą Lubuskie Lato Filmowe są wyjątkowi. Bardzo chętnie przyjadę tutaj w przyszłości z nowym filmem na całą edycję festiwalu, żeby pooddychać atmosferą i oglądać filmy młodych twórców z Europy Środkowej – do czego i Państwa namawiam – zachęca reżyser.

Jednym z najpiękniejszych pomników przyrody, jakie mogą podziwiać turyści jest ścieżka przyrodniczo-historyczna Góra Sokola, na której istniała osada jeszcze przed przybyciem joannitów. Dziś skrywa tajemnicę najciekawszych i najstarszych zabytków przyrody, śladów osadnictwa, które istniały ok. 1000-650 lat p.n.e. Na wzniesieniu, gdzie obecnie znajduje się poniemiecki cmentarz ewangelicki, najstarsze groby pochodzą z XVIII wieku. Trzymają przy nich straż posągi o kształtach pni drzew, ryty kotwic i liści. Na wielu grobach widać również zdobienia, a na największym grobowcu widnieje znak, przypominający masoński cyrkiel. Kolejny poruszający symbol to uścisk dłoni i napis na głazie znajdującym się przy wejściu w językach polskim i niemieckim: ,,Pokój zmarłym, pokój żywym. 22.05.2012". Miejsce rzadko jest odwiedzane przez turystów i emanuje ciszą poruszaną raz po raz wiatrem w gałęziach starej buczyny, modrzewi i jaworów, przywołując duchy przeszłości. 



 Andrzej Kawala, dyrektor Lubuskiego Lata Filmowego zajmuje się organizacją festiwalu od 1988 r. – W tym roku udało się wszystko zrealizować, dopisała pogoda, widzowie i goście. Impreza była bardzo widoczna w mediach społecznościowych. Wizja festiwalu zawsze zależy od ilości środków, którymi się dysponuje. Zrobić możemy właściwie wszystko, natomiast musimy mieć za co. Żeby pozyskać środki musielibyśmy zmienić miejsce, w którym festiwal się odbywa, bo województwo lubuskie nie jest rejonem, w którym można pozyskać sponsorów. Ilość środków do dyspozycji wpływa na jakość imprezy. Tego się przeskoczyć nie da, bo za własne pieniądze festiwalu nie zrobimy. To, co było kiedyś już nie wróci. Rzeczywistość się zmieniła i dziś warunki są zupełnie inne. Podobnych imprez w tej chwili w Polsce jest dużo, a wszystkie nazywają się festiwalami. Gdyby znalazły się większe fundusze, organizacja wyglądałaby znacznie ciekawej, przede wszystkim, jeśli chodzi o miejsca emisji, byłoby ich więcej. Istniałaby szersza oferta. Dużo wcześniej mielibyśmy gotowy program. Z tym, że Łagów jest małą miejscowością, nie da się pomieścić w nim tysięcy ludzi, dlatego impreza musi zostać kameralna, co jak twierdzą wszyscy, którzy przyjeżdżają jest jej ogromnym urokiem. Staram się utrzymać styl  imprezy, a Łagów w przeciwieństwie do wielu innych festiwali ma atmosferę – zauważa organizator.



– Festiwal oceniam bardzo wysoko – mówi Andrzej Mańkowski –  mieszkaniec Łagowa, który pływając łodzią po Trześniowskim jeziorze opowiada turystom jego historię. Organizuje też ,,Nocne zwiedzanie zamku”, by pod osłoną nocy wyjawić jego najciekawsze, a czasem straszne tajemnice. – Ubolewam, że festiwal jest niszowy, czyli mało popularny, ale to też ma swoją zaletę. Nie ma tutaj czerwonych dywanów, znane osoby możemy spotkać w krótkich spodenkach. Łagów ma klimat, choć festiwali jest sporo, więc odszedł trochę w cień przez wiele nowych wydarzeń i niski budżet. Nie mam czasu na filmy, które chciałbym obejrzeć, czyli te, które są wyświetlane w dzień, ponieważ pracuję w sezonie.



W Łagowie można zespalać się naturą nad  polodowcowymi jeziorami – Trześniowskim i Łagowskim. Jezioro Trześniowskie stanowi najgłębszy akwen na Środkowym Nadodrzu - 58,8 m. i posiada I klasę czystości. Nad nim wznosi się góra – Bukowiec. To najwyższe wzniesienie Ziemi Lubuskiej. Jezioro Łagowskie o powierzchni  82 ha,  było niegdyś częścią Jeziora Trześniowskiego i położone jest w całości na terenie Łagowskiego Parku Krajobrazowego.



– Łagów jest teraz bardzo weekendowy, zbyt wolno rozwija się, a na dłuższy urlop można polecieć, gdzie się chce. Stare kino w ruinie. Prawie wszystko mieści się w Ośrodku Wypoczynkowym Leśnik plus nocne pokazy w amfiteatrze średnio po 30-40 osób na filmie. Dobre jest to, że filmy są nowe i często te mniej promowane, do których trudniej dotrzeć w internecie z legalnych źródeł, a już wcale na pirackich stronach. Polskie kino nie musi być takie złe. Fajny film, który miałem okazję zobaczyć to ,,Nina", a ,,Późno, prawie noc" raczej rozczarowanie. Z zagranicy natomiast przyjeżdża druga liga Wschodniej Europy, wyświetlają filmy o bardzo trudnych tematach i dokumentalne. Jest też sporo młodych ludzi, ale wyglądają na studentów filmoznawstwa na praktykach. Ogólnie fajnie, że jest – stwierdza Michał Dziekan, mieszkaniec Łagowa.



– Kiedyś myślałam, że najpiękniejsze miejsce na ziemi to moje rodzinne Ołdrzychowice Kłodzkie. – Mówi Gabriela Muskała, aktorka filmowa i teatralna, dramatopisarka. – Czasem jednak trafiam w takie miejsca jak Łagów i wtedy myślę – nie, takich najpiękniejszych miejsc na świecie jest więcej. W Łagowie jestem po raz drugi. Pierwszy raz przyjechałam tu w 2005 roku z filmem „Cała zima bez ognia” w reż. Grega Zglińskiego. Mój syn miał wtedy 10 lat i pamiętam jego dziecięce zachwyty nad wszystkim co wokół: XVI wieczną bramą Marchijską, kawiarenkami nad wodą i jeziorami o pięknym, unikalnym, zielono-niebieskim odcieniu wody. Przemierzaliśmy je wtedy wzdłuż i wszerz na rowerkach wodnych albo kajakach.  Po 14 latach powróciłam tu z filmem „Fuga” w reż. Agnieszki Smoczyńskiej, do którego napisałam scenariusz i zagrałam w nim główną rolę. I odkrywam Łagów na nowo. Złapałam już swój festiwalowy rytm: od trzech dni biegam codziennie rano wokół  Jeziora Łagowskiego – to w sumie ok 8,5 km.  Po południu obowiązkowy smażony srebrzyk, ryba, którą rozpropagowała tu Wanda Mirowska ( filmoznawca, wykładowca Państwowej Wyższej Szkoły Filmowej, Telewizyjnej i Teatralnej w Łodzi – przyp. red) absolutna miłośniczka tego miejsca, przyjeżdżająca na Lubuskie Lato Filmowe co rok, od 48 lat... A wieczorem oglądam filmy. Każdy festiwal filmowy to święto dla nas, twórców. Ale Łagów ze swoją szczególną atmosferą, bajkową architekturą i wakacyjnymi okolicznościami przyrody daje możliwość przeżywania filmowych emocji w rzadko spotykanym na innych festiwalach spokoju i skupieniu. Tu nikt nie spieszy się na wywiady, nie wbija w szpilki i garnitury. Tu nie ma poczucia konkurencji i chaosu. W Łagowie po prostu ogląda się filmy, po prostu się odpoczywa, bez pośpiechu rozmawia o kinie, nad wodą albo nad pysznym ciastem w kawiarni „Stolarnia” przy amfiteatrze. I jest się – tu i teraz. Może dlatego filmy oglądane tu podczas festiwalu tak długo pozostają w pamięci – dodaje aktorka.

Aby podziwiać łagowskie uroki przyjechał z Wrocławia Paweł Koprowski, artysta – muzyk, członek zespołu Kombajn do Zbierania Kur po Wioskach. O Łagowie mówi poetycko.– Wskakuję do wody pięknej, takiej, jaką pamiętam z Bułgarii 29 lat temu. Woda w kolorze oczu błękitnych, ciepła. Ze mną płyną po tafli liście, bo wiatru nie ma, specjalnie jeden łapię, żeby siebie poczuć. W prawo patrzę – moja ręka, kawałek mnie – wierzę w nią. Ale pod spodem wiele metrów rzeczy, których trzeba się bać, szanować, więc spokojnie... Na plecy się wywróciłem, patrzę – w kształcie żaby obłok. I wszystko ze mnie uleciało, bo z kim się podzielić? Kiedy obrócę się dwa razy – już go nie będzie... Łagów jest piękny...


Weronika Ladra


źródło: llf.pl/ GazetaLubuska/NaszeWycieczki.pl/medievalheritage.eu
/polskaniezwykła.pl/tropografie.blogspot.com



foto: @lubuskielatofilmowe
Zdjęcia publikujemy dzięki uprzejmości Pana Wojciecha Olszewskiego ze strony Lubuskiego Lata Filmowego.