Jaś walczy o życie, prosi o serduszko - potrzebny pilny zabieg



Czas ucieka, a Jasiu staje się coraz słabszy. Z jego serduszkiem kolejny raz dzieje się coś niedobrego, pojawia się płyn w opłucnej. Jesteśmy od 3 tygodni w szpitalu w Krakowie ale musimy jak najszybciej pojechać na zabieg do prof. Malca w Niemczech, który zna serduszko syna jak nikt inny na świecie. W końcu ratował je już tyle razy… Jasiu żyje tylko dzięki niemu i dzisiaj znowu potrzebuje jego pomocy. Profesor już na nas czeka. Mamy stawić się w niemieckiej klinice 10 stycznia - to był pierwszy wolny termin i do tego czasu musimy zapłacić za zabieg i transport - ogromne pieniądze… Dlatego raz jeszcze prosimy o wsparcie!


foto: siepomaga


Jasiu w sierpniu skończył 3 latka i zbyt dobrze zna szpitalne oddziały. Spędził na nich więcej czasu niż na placach zabaw. On bardzo wiele rozumie, ale mam nadzieję, że za kilka lat nie będzie już tego pamiętał. Pewnie spyta skąd ma tak głębokie blizny na klatce piersiowej.Opowiem mu wtedy o podróży do Niemiec z wielkim brzuchem. O wspaniałym lekarzu, który czuwał nad tym, żeby jego serce mogło bić już po urodzeniu. O cudownych ludziach, darczyńcach dzięki którym ta podróż w ogóle mogła się odbyć.



Pół roku później znowu musieliśmy zjawić się w Niemczech, tym razem na II etap korekcji Jasiowego serduszka i znowu nie udałoby się to bez wsparcia tysięcy hojnych serc. Złożoność anomalii, jakie składają się na chorobę Jasia sprawia, że wady nie można określić żadnym specjalistycznym skrótem, jej opisu nie znajdziemy w żadnej książce. Jaś jest jeden jedyny, wyjątkowy. Dlatego też każdego dnia dziękujemy Bogu, że to właśnie pod opieką prof. Malca od początku znajdował się nasz maluch.

W październiku tego roku Jaś przeszedł operację metodą Fontana, III - ostatni z planowych etapów leczenia wyjątkowego serduszka z jakim się urodził. Wszystko było dobrze, Jaś szybko wrócił do formy, dostał wypis z kliniki i mógł cieszyć się z powrotu do domu. Tu wszystko było mu doskonale znane – własne łóżeczko, zabawki, ukochane misie. W domu czuł się bezpiecznie, wrócił do pełni sił, odważnie przekraczał próg przedszkola i wydawało się, że wszystko jest jak należy. Nie było…


3 tygodnie temu Jasiu zrobił się markotniejszy, jakby po cichu uchodziła z niego energia do życia. Pojechaliśmy na kontrolne echo serca i już nie wróciliśmy ze szpitala. Lekarze zaczęli szukać przyczyny, wprowadzili dren, który miał odprowadzać płyn, podano też nowe leki. Niestety… Bez poprawy. Jasiu nie chce się bawić, chodzić, jeść słodyczy (!!!). Ciągle nie wiemy, gdzie tkwi problem. Dlatego musimy ponownie udać się do Niemiec, do naszego anioła stróża, który zna serduszko Jasia jak nikt inny. Jednak kolejny wyjazd to kolejne koszty...
Prof. Malec chce wykonać inwazyjny zabieg - cewnikowanie, żeby zobaczyć jak pracuje serce i gdzie tkwi problem. Cena za cewnikowanie to ponad 8 tysięcy euro, a do Niemiec trzeba jeszcze dojechać. Lekarze nie pozostawiają wątpliwości, taka podróż może odbyć się jedynie specjalistycznym transportem medycznym. Cena? Ponad 50 tysięcy złotych… I wszystko to już na początku stycznia… Okrutnie mało czasu, dlatego prosimy o pomoc!

To miały być pierwsze tak świadome święta Jasia, bardzo się na nie cieszył – upiekł pierniczki, udekorował choinkę. Niestety… Nasze plany legły w gruzach. Serduszko Jasia, operowane w październiku, znowu potrzebuje ratunku. Bóg obdarował nas cudem. Cudem, o który jesteśmy gotowi walczyć do końca życia. I mamy nadzieję, że raz jeszcze pomożecie nam w tej walce, że nas nie opuścicie…
Milena - mama