Tragedia na lęborskiej porodówce. Prokuratura wyjaśnia okoliczności śmierci noworodka

Lęborska prokuratura wyjaśnia okoliczności śmierci noworodka. Do tragicznego zdarzenia doszło w tamtejszym szpitalu tuż po narodzinach dziecka. Post opublikowany na Facebooku przez ojca dziecka chwyta za serce i wzrusza. Z każdą minutą pod opisaną historią przez ojca dziecka przybywa komentarzy w lawinowym tempie.

zdjęcie ilustracyjne: pixabay

Wiadomo, że mieszkanka powiatu lęborskiego trafiła do szpitala na kilka dni przed porodem. Nieoficjalnie wiadomo też, że zarówno ona, jak i jeszcze nienarodzone dziecko byli w bardzo dobrym stanie zdrowia. Ojciec dziecka oskarża personel lęborskiego szpitala o popełnienie błędu medycznego, którego następstwem była śmierć noworodka tuż po porodzie.

Równolegle do prokuratury wewnętrzne śledztwo prowadzi też dyrekcja lęborskiego szpitala. Naczelna lekarz zapewnia, że personel medyczny nie ma sobie nic do zarzucenia. Na razie prokuratura w Lęborku nie postawiła nikomu zarzutów.

Po przeprowadzeniu wstępnych czynności lęborska prokuratura przekaże wszystkie dowody i ustalenia śledczych do prokuratury okręgowej w Słupsku. Nieoficjalnie wiadomo, że ta prawdopodobnie przekaże postępowanie prokuraturze regionalnej w Gdańsku, gdzie będą mogli zająć się śledztwem prokuratorzy wyspecjalizowani w postępowaniach medycznych.
Na jednym z portali społecznościowych pojawił się apel ojca dziecka:
– RZEŹNIA NA LĘBORSKIEJ PORODÓWCE 22 lutego 2018 roku w lęborskim szpitalu na trakcie porodowym, w wyniku błędów i zaniedbań lekarskich (to moja opinia) umarła moja córka, Urszula. Narzeczona całą ciążę znosiła idealnie. Poród był wyznaczony wstępnie na 15 lutego, ale do dnia 22 lutego nie było żadnych objaw porodowych. W szpitalu ustalono wstępnie (trafiła tam 20 lutego), że jeżeli nadal nie będzie oznak porodowych ,to w czwartek, 22 lutego narodziny dziecka odbędą się poprzez cesarskie cięcie, tym bardziej że w ten sposób urodziło się nasze pierwsze dziecko. Mimo to w czwartek rano na siłę zaczęto wywoływać poród naturalny, około południa lekarza nie mogłem trafić na trakcie, a w tym czasie położne cały czas cisnęły w poród naturalny. Wszelkie moje zastrzeżenia były zbywane formułką: „proszę pana, to jest poród, tak to wygląda”. Mijały kolejne godziny, a sytuacja się nie zmieniała, oprócz coraz większych bólów mojej partnerki. Przed 17 krzyczałem „przerwijcie to, zawieźcie ją na cięcie”. Odpowiedź ta sama co zwykle.
Około 17.20 urodziło się martwe dziecko, mimo że przez cały poród wszystkie badania wskaźniki były książkowe, idealne wręcz. Lekarz (doktor Niewolin, ordynator oddziału) nie wie co się stało, kiedy stracili puls. Nic nie wiedzą, oprócz tego, że są niewinni!
JA WAM TEGO NIE WYBACZĘ! Odpowiecie za swe czyny!!!
JUŻ NIKT PRZEZ WAS NIE ZGINIE!
UDOSTĘPNIAJCIE TO WSZĘDZIE!!!
źródło: Facebook/ TVP/ sledczy24