Wstyd taki, że aż mnie uszy palą. Ale co miałam zrobić, jak nie było co do garnka włożyć? – pyta drżącym głosem Bożena Cybenko (62 l.), emerytka z Dziwnowa (woj. zachodniopomorskie). Kobieta, jej chory syn i brat ukradli przeterminowane jedzenie, które składowano na śmietniku przy jednym z supermarketów. – Źle zrobiliśmy. Chcą nas teraz za to do więzienia wsadzić – ociera łzy pani Bożena.

zdjęcie ilustracyjne: pixabay

Emerytka mieszka z cierpiącym na padaczkę synem Adrianem (43 l.), którym musi się opiekować i bratem Zbyszkiem (53 l.). Kilka lat temu zmarł jej mąż. – O pracę tu ciężko. Brat czasem pomaga przy obróbce ryb i dostaje za to parę groszy. Ja mam 900 złotych emerytury. 

Zostaje mi jednak co miesiąc 300 złotych, bo chcąc pomóc córce wzięłam dla niej kredyt na meble. Z trudem wiążemy koniec z końcem – opowiada kobieta. Dlatego gdy usłyszała od znajomych, że miejscowy market wyrzuca przeterminowaną żywność do śmietnika, postanowiła z tego skorzystać.

– Ponoć dużo ludzi tam chodziło. A przecież taka żywność dzień czy dwa po terminie jeszcze nadaje się do jedzenia. Po co ją niszczyć? – mówi pani Bożena. W zeszły piątek, tuż po godzinie 22, kobieta z synem i bratem pojawili się pod śmietnikiem. Wejście do niego było jednak zamknięte na kłódkę.



źródło: FAKT.PL