System Child Alert zaczął się od brutalnego mordu na 9-latce


Była posiniaczona, naga, miała poderżnięte gardło. Ciało 9-letniej  Amber Hagerman zostało odnalezione w melioracyjnym rowie. Dziewczynka stała się ofiarą bestialskiego mordu. Do dziś nie schwytano zabójcy. Przerażająca i tragiczna śmierć wstrząsnęła Ameryką. Stała się także impulsem do tego, aby stworzyć systemy powiadamiające o zaginionych dzieciach. Taki system działa również w Polsce od 2013 roku o nazwie Child Alert.


foto: morbidology

Była niedziela 13 stycznia w 1996 roku. Amber Hagerman była w odwiedzinach u dziadków w amerykańskim stanie Teksas w Arlington. 9-latka wyszła na rower wraz z innymi dziećmi. Jeździli przy dawnym supermarkecie po parkingu. W pewnym momencie rozegrał się dramat. Nieznany mężczyzna na oczach jej braciszka - Ricky'ego, który był młodszy o cztery lata, wciągnął dziewczynkę do auta i odjechał. 


Szybko powiadomiono policję o porwaniu. W poszukiwaniach Amber Hagerman uczestniczyli agenci FBI. Na pierwszych stronach gazet pisano o uprowadzeniu 9-latki. Zdjęcia dziewczynki pojawiły się na ulicach. 17 stycznia - cztery dni później, wyszła na jaw makabryczna prawda o losie dziecka.


Przerażające odkrycie


Przy drodze w rowie melioracyjnym zostało odnalezione ciało Amber Hagerman. 9-latka miała poderżnięte gardło i była naga. Na ciele dziecka znajdowały się ślady krwi i siniaki. Została zamordowana. Do dziś nie udało się schwytać sprawcy tej makabrycznej zbrodni.
Amerykanami wstrząsnęło bestialskie zabójstwo bezbronnego dziecka. Stało się także motywacją do opracowania planu alarmowego w kryzysowych sytuacjach. Jego cel to pomoc  w odnajdywaniu dzieci, które zostały uprowadzone. Nazwano go  „Planem AMBER” (America's Missing Broadcast Emergency Response). Organy ścigania miały zgodnie z nim w ciągu paru minut przekazywać alarm o tym, ze dziecko zaginęło do stacji telewizyjnych i radiowych. W taki sam sposób alarmy były przekazywane tym stacjom podczas huraganów, tornad i innych sytuacji kryzysowych.



Systemy alarmujące


– Założenia systemu alarmowania z upływem czasu ewoluowały i ulegały różnym modyfikacjom - w zależności od lokalnych (krajowych) uwarunkowań i potrzeb, jednakże główne zasady jego funkcjonowania pozostały niezmienne. Podstawą działania systemu jest szybkość reakcji na zgłoszenie, jej natychmiastowe rozpowszechnienie za pośrednictwem wszelkich dostępnych mediów takich jak np.: telewizja, Internet, radio, tablice reklamowe, elektroniczne znaki drogowe, telefonia komórkowa i w konsekwencji - zaangażowanie w poszukiwania zaginionego dziecka i osoby podejrzanej o jego uprowadzenia - całej społeczności – możemy przeczytać na stronie childalert.pl. 
– Emisja komunikatu wymaga od partnerów medialnych poświęcenia ich czasu antenowego, kosztem standardowej działalności i odbywa się na zasadach non-profit. Za pośrednictwem komunikatu podawane są podstawowe dane dotyczące zdarzenia i zaginionego dziecka, w tym jego wizerunek oraz - w przypadku ich dostępności - informacje dotyczące domniemanego sprawcy uprowadzenia. W komunikatach Child Alert podawany jest także numer alarmowy umożliwiający przekazywanie wszelkich informacji istotnych dla sprawy przez każdą osobę, mogącą pomóc w odnalezieniu poszukiwanego dziecka – informuje strona.

Child Alert na terenie Polski


Tragedia  Amber Hagerman zainspirowała do zainicjowania podobnych systemów, funkcjonujących obecnie pod różnymi nazwami (Child Alert, Amber Alert). Na tę chwilę Child Alert funkcjonuje w jedenastu krajach Europy m.in. w Holandii, Niemczech, Wielkiej Brytanii, Francji i w Czechach oraz na terenie Meksyku i Kanady. System w Polsce działa od 2013 roku. Child Alert po raz pierwszy uruchomiono w  2015 roku w kwietniu, gdy porwano 10-letnią Maję.

Child Alert po raz drugi został zastosowany w listopadzie 2015 roku. Wówczas zaginął 3-letni Fabianek z Radomia.
Child Alert ostatni raz został uruchomiony w marcu bieżącego roku, kiedy zaginęły 3-letnia Amelka ze swoją mamą.

źródło: Fkt24