Zapadł wyrok w sprawie znieważenia zwłok Ewy Tylman



30 tys. złotych za znieważenie ciała Ewy Tylman musi zapłacić firma pogrzebowa. Wyrok w tej sprawie wydał w poniedziałek poznański Sąd Okręgowy. Orzeczenie nie jest prawomocne.

foto: KryminalnaPolska

Przeciwko 26-letniemu Robertowi K. i 51-letniemu Mariuszowi P. toczył się proces karny, który wytoczył ojciec Ewy Tylman. We wrześniu 2018 r. zarzucił pracownikom, że zbezcześcili zwłoki kobiety. Mężczyźni zrobili sobie zdjęcia z ciałem Tylman, które przewozili do zakładu medycyny sądowej, gdzie miała być przeprowadzona sekcja zwłok. Wszystko nagrały kamery monitoringu.


Mężczyźni przyznali się do winy, przeprosili rodzinę Ewy Tylman i złożyli wniosek o dobrowolne poddanie się karze, proponując zapłatę odszkodowania po 10 tysięcy złotych. Sąd przychylił się do tej decyzji.

W poniedziałek Sąd Okręgowy w Poznaniu wydał wyrok w tej sprawie, orzekając na rzecz Andrzeja Tylmana 30 tys. złotych zadośćuczynienia, wraz z odsetkami.

Po ogłoszeniu wyroku Andrzej Tylman powiedział mediom, że nikomu nie życzy traumy, jaką musiał przeżywać w związku ze śmiercią i zniewagą ciała córki. Jak mówił, w sposób symboliczny odbiera zarówno orzeczenie sądu, wysokość zadośćuczynienia, jak przede wszystkim uznanie winy i odpowiedzialności firmy pogrzebowej.

Przypomnijmy :

26-letnia kobieta zaginęła w Poznaniu w listopadzie 2015 r. W lipcu 2016 r. z Warty w miejscowości Czerwonak wyłowiono jej ciało. Zwłoki dryfujące w rzecze wypatrzył mężczyzna, który poza powiadomieniem organów ścigania, wykonał także zdjęcia ciała, które następnie wysłał znajomym. Próbował także zainteresować nimi media. Do próby sprzedaży fotografii mediom miał zachęcać go pracodawca. 

 
Jak podała w piątek Gazeta Wyborcza, mimo, że mężczyźni mieli pierwotnie odpowiedzieć za utrudnianie śledztwa, to ostatecznie prokuratura wycofała zarzuty.

Jak poinformowała Magdalena Mazur-Prus z poznańskiej prokuratury, śledczy po zbadaniu sprawy doszli do wniosku, że nie doszło do popełnienia przestępstwa. – Te osoby nie dysponowały materiałem pochodzącym z postępowania. Wykazały zamiar sprzedania czy też przekazania zdjęć mediom, ale to nie doszło do skutku – wyjaśniła.



Według ustaleń Gazety Wyborczej, mężczyźni szukali nabywców zarówno wśród lokalnych, jak i ogólnopolskich mediów. Negocjacje z jedną z redakcji przerwała policja – o próbie sprzedaży zdjęć funkcjonariusze dowiedzieli się od dziennikarzy oburzonych propozycjami.

opr: ReD

źródło: dziennik/ polstnews/ rmf