Ukrainka urodziła w zakładowej toalecie, dziecko porzuciła w koszu
W jednym z zakładów w Milejowie (woj. lubelskie), 36-letnia Ukrainka urodziła dziecko w zakładowej toalecie. Niemowle, porzuciła w plastikowym koszu w toalecie. Dziecko udało się uratować a śledztwo w tej sprawie wszczęła prokuratura w Lublinie.
zdjęcie ilustracyjne: pixabay
Do zdarzenia doszło w środę ok. godz. 18 na terenie zakładów przetwórstwa owocowo-warzywnego w Milejowie (woj. lubelskie).
Pracująca tam ciężarna obywatelka Ukrainy w pewnym momencie odeszła od stanowiska i udała się do toalety. Gdy długo nie wracała, jej nieobecnością zainteresowała się siostra. Znalazła zakrwawioną kobietę w toalecie, po czym zawołała na pomoc inne pracownice zakładu.
Wtedy dwie Polki znalazły dziecko w plastikowym koszu. Nie oddychało.
Wezwane pogotowie zabrało dziecko i matkę do szpitala w Świdniku. Noworodek ważył 2,5 kg. - Dziecko ma zapalenie płuc, jest pod opieką lekarzy. Takie dolegliwości nie są niczym nadzwyczajnym w przypadku lekko przenoszonej ciąży - zaznaczył Sitarski.
Ukrainka nie została jeszcze przesłuchana, prokurator zabezpieczył dokumentację związaną z jej zatrudnieniem i czeka na opinię biegłego psychiatry. W przetwórni kobieta pracowała legalnie.
zdjęcie ilustracyjne: pixabay
Do zdarzenia doszło w środę ok. godz. 18 na terenie zakładów przetwórstwa owocowo-warzywnego w Milejowie (woj. lubelskie).
Pracująca tam ciężarna obywatelka Ukrainy w pewnym momencie odeszła od stanowiska i udała się do toalety. Gdy długo nie wracała, jej nieobecnością zainteresowała się siostra. Znalazła zakrwawioną kobietę w toalecie, po czym zawołała na pomoc inne pracownice zakładu.
Wtedy dwie Polki znalazły dziecko w plastikowym koszu. Nie oddychało.
Wezwane pogotowie zabrało dziecko i matkę do szpitala w Świdniku. Noworodek ważył 2,5 kg. - Dziecko ma zapalenie płuc, jest pod opieką lekarzy. Takie dolegliwości nie są niczym nadzwyczajnym w przypadku lekko przenoszonej ciąży - zaznaczył Sitarski.
Ukrainka nie została jeszcze przesłuchana, prokurator zabezpieczył dokumentację związaną z jej zatrudnieniem i czeka na opinię biegłego psychiatry. W przetwórni kobieta pracowała legalnie.
źródło: radiozet/ wp/ rmf24/ polsatnews/