Bułgaria: Zamieszki przed parlamentem

Dzisiejsza noc w stolicy Bułgarii Sofii była bardzo niespokojna. Przed parlamentem trwały starcia protestujących z policją. Sytuacja w tym kraju od dwóch miesięcy jest napięta.


foto: dnes

Demonstranci domagają się dymisji premiera Bojko Borisowa oraz jego rządu. Chcą również ustąpienia prokuratora generalnego Iwana Geszewa. 
Parlament w Bułgarii zaczął obrady w środę 2 września. Było to pierwsze posiedzenie po wakacyjnej przerwie.
Jak informuje policja, w protestach uczestniczyło około 2 tysiące osób. Funkcjonariuszy obrzucono petardami i kamieniami. Użyto nawet stolików i krzeseł z pobliskiego miasteczka namiotowego. Mundurowi za pomocą gazu łzawiącego chcieli rozgonić demonstrantów, którzy usiłowali wedrzeć się do budynku parlamentu.


Bułgarskie media donoszą o braku reakcji Unii Europejskiej. Również protestujący są rozczarowani postawą KE, której zarzucają, że nie orientuje się w sytuacji w tym kraju.
Jak donoszą portale euroactiv.bg i Dnewnik, demonstranci nie zostali przyjęci w siedzibie EPL w Brukseli. Chcieli się oni spotkać z liderem Donaldem Tuskiem. Pozostawili list do Tuska oraz do szefa klubu EPL Manfreda Webera. Pytają w nim, czy stanowisko Borisowa jest dla nich do zaakceptowania. Dodatkowo domagają się od Webera informacji, czy podtrzymuje on swoją deklarację z 10 lipca, w której, zaraz po wybuchu antyrządowych protestów, ogłosił poparcie EPL dla Borisowa. 

Szef bułgarskiej redakcji Deutsche Welle napisał, że w Brukseli jak i w Berlinie przyjęto by z ulgą informację o tym, że postulaty protestujących zostały spełnione i obecny rząd szybko odszedł po wyborach, po których nowy gabinet mógłby w końcu zająć się walką z korupcją.
Renata Zalewska-Ociepa
źródło: Polsat News

Komentarze