Orzecznik ZUS poniżyła pacjenta z nowotworem

Lekarka kazała schorowanemu, 63-letniemu mężczyźnie czytać na głos napis na drzwiach, bo inaczej będzie pan musiał czekać kolejną godzinę. 

zdjęcia: google maps/ Facebook
Do zdarzenia miało dojść w czwartek w oddziale ZUS przy ul. Krasińskiego w Bielsku-Białej. 63-letni pacjent z nowotworem płuc zgłosił się tam w sprawie orzeczenia renty. - Jakiś czas po wyznaczonej godzinie lekarka będąca sama w gabinecie wciąż nie wołała męża - czytamy. Mężczyzna postanowił zapukać i zapytać czy może wejść. 




Wtedy lekarka, zdenerwowana, zapytała go, czy nie umie czytać, i że jest wywieszona informacja na drzwiach, że to lekarz woła pacjentów – relacjonuje żona mężczyzny.

Już to nie było przyjemne dla chorego człowieka, który stawił się punktualnie na wezwanie. Jednak to, co stało się chwilę później przekracza już wszelkie normy.



Według relacji świadków lekarka po tych słowach wyszła na kilka minut do innego pomieszczenia, a po powrocie podeszła do 63-latka powiedziała: - A teraz przeczyta pan na głos, co jest napisane na drzwiach albo będzie pan musiał czekać kolejną godzinę, ponieważ najpierw wejdzie pani, która była zapisana na późniejszy termin.

63-latek początkowo nie chciał przeczytać, ale po chwili zmienił zdanie i w obecności innych pacjentów przeczytał głośno notatkę na drzwiach gabinetu. - To jak zachowała się pozbawiona empatii, taktu i kultury lekarka orzecznik, upokarzając, poniżając chorego człowieka, jest bulwersujące i skandaliczne. To brak szacunku dla człowieka w ogóle. Bielski ZUS powinien się wstydzić, że zatrudnia taką osobę - komentuje żona 63-latka.


Po opublikowaniu postu na jednym z portali społecznościowych, rozgorzała dyskusja. Pojawiały się opinie, że owa lekarka orzecznik w podobny sposób traktuje wszystkich pacjentów, że była już na nią skarga, jednak po jej rozpatrzeniu "nie dopatrzono się nieprawidłowości". W innym przypadku wniesienie pisemnej skargi miało poskutkować odmową uzyskania świadczeń.


Na oficjalnym profilu ZUS w mediach społecznościowych ukazał się komentarz odnoszący się do opisanej sytuacji. - Przekażemy opis tej sytuacji przełożonemu lekarzy z prośbą o interwencję i wyjaśnienie. Dziękujemy za sygnał. Jeżeli taki był przebieg rozmowy, to nigdy nie powinno się to wydarzyć - czytamy. Redakcji portalu udało się potwierdzić autentyczność opisywanego zdarzenia oraz personalia lekarki-orzecznik. Do sprawy powrócimy w kolejnych publikacjach.

źródło: dziennikzachodni/ bielskobiala.naszemiasto/ money/ bielsko.biala/