Tragedia w Szczyrku. Zginęli w jednej chwili mama, tata i troje dzieci

Wszyscy bardzo dobrze znali ofiary eksplozji – rodzinę Kaimów. Remontowali dom po dziadkach, do którego planowali się przeprowadzić. Wychowywali trójkę wspaniałych dzieciaków. W ułamku sekundy zginęła cała rodzina.


foto: Facebook


W środę 4 grudnia około godz. 18:00 doszło do wybuchu gazu w trzykondygnacyjnym budynku mieszkalnym w Szczyrku. W momencie zdarzenia w środku mogło się znajdować 8 osób. 


Kiedy doszło do eksplozji w środku było 8 osób. Józef K. (†60 l.), jego żona Jolanta (†60 l.), siostrzeniec Wojciech K. (†39 l.) z żoną Anną (†38 l.) i trójką dzieci w wieku 10, 6 i 3 lat. Był też wnuk Józefa – 10-letni Szymonek. Nie mieli żadnych szans na ucieczkę. Wszyscy zginęli. Ciała wszystkich zostały wydobyte do czwartkowego południa Połowa z nich to dzieci.


Rodzina właśnie przygotowywała się do sezonu narciarskiego. Wojciech K. miał swoją firmę rekreacyjno-sportową. „Miał wczoraj wyjechać do Austrii pracować jako instruktor” – mówią najbliżsi znajomi.

Wojciech K. miał swoją firmę, świadczył usługi rekreacyjno-sportowe, kochał snowboard i narty. Swoją pasją zaraził dzieci i innych. Wczoraj miał wyjechać do Austrii, miał pracować jako instruktor. W Szczyrku był osobą znaną i cenioną. W ubiegłym roku kandydował do rady miasta. Dom, w którym zginął ze swoją rodziną, sąsiaduje z domem jego mamy i wujka. Nikt nie mógł przewidzieć, że dojdzie do takiego dramatu!


Jedyną osobą, która ocalała jest Katarzyna Kaim - samotna matka małego Szymonka. 34-latka w czasie tragedii była w pracy w Domu Dziecka. Fundacja "Let's Go" z Sosnowca zorganizowała dla kobiety zbiórkę pieniędzy.


źródło: WarszawaWpigolce/ Fakt/ RadioZet