W wypadku złamał kręgosłup. Właściciele firmy zostawili go na pastwę losu
18 lipca br. doszło do wypadku podczas budowy sali wiejskiej w Bieganinie. Podczas prac na wysokości z dachu spadł 28-letni Aleksander, który po wypadku musi radzić sobie sam. Właściciele firmy szybko o nim zapomnieli.
Właściciele firmy Her-Ow, w której pracował pozostawili go samemu sobie. O sprawie właścicieli, którzy nie płacą pracownikom oraz podwykonawcom pisaliśmy TUTAJ.
Teraz Aleksander potrzebuje pomocy.
Niskie pensje i duże bezrobocie spowodowały, że wyjechałem z rodzinnej Gruzji i przyjechałem do Polski. Ten wyjazd to miała być szansa na lepsze życie! Znalazłem pracę i wszystko zaczęło się jakoś układać. Niestety w lipcu zdarzył się wypadek. W czasie pracy spadłem z dachu z wysokości 6 metrów. Odbijając się o rusztowanie, uderzyłem kręgosłupem w metalową rurkę i jestem teraz sparaliżowany od pasa w dół.
Bardzo szybko znalazłem się w szpitalu. Operowano mnie w trybie pilnym. To jednak nie pomogło i nie wróciło sprawności w nogach. Z moim kalectwem zostałem sam. Szef firmy nie poczuwa się do odpowiedzialności i od czasu wypadku nie interesuje się moim losem. Teraz leczę się w ośrodku rehabilitacyjnym. Pobyt w nim NFZ będzie finansował mi tylko do 28 listopada. Później będę musiał radzić sobie sam…
Mojej mamy nie stać na to, aby przylecieć do Polski i być ze mną. Jestem daleko od domu, od rodziny, bez pieniędzy na leczenie. Jedyne czego mi nie brakuje to determinacji. Chcę odzyskać utracone zdrowie i znów stanąć na własnych nogach. Potrzebuję do tego twojej pomocy. Wyciągnij do mnie pomocną dłoń!
Aleksandre
Dla Aleksandra została zorganizowana zbiórka pomocy. Jeśli chcecie mu pomóc, możecie to zrobić TUTAJ.
foto: Infostrow.pl
Aleksander pochodzi z Gruzji, to w Polsce szukał lepszego życia.
Niestety 18 lipca spadł z dachu podczas budowy, śmigłowcem LPR został przetransportowany do szpitala w Poznaniu, gdzie niestety usłyszał diagnozę- złamany kręgosłup.
Aleksander pochodzi z Gruzji, to w Polsce szukał lepszego życia.
Niestety 18 lipca spadł z dachu podczas budowy, śmigłowcem LPR został przetransportowany do szpitala w Poznaniu, gdzie niestety usłyszał diagnozę- złamany kręgosłup.
Właściciele firmy Her-Ow, w której pracował pozostawili go samemu sobie. O sprawie właścicieli, którzy nie płacą pracownikom oraz podwykonawcom pisaliśmy TUTAJ.
Teraz Aleksander potrzebuje pomocy.
Niskie pensje i duże bezrobocie spowodowały, że wyjechałem z rodzinnej Gruzji i przyjechałem do Polski. Ten wyjazd to miała być szansa na lepsze życie! Znalazłem pracę i wszystko zaczęło się jakoś układać. Niestety w lipcu zdarzył się wypadek. W czasie pracy spadłem z dachu z wysokości 6 metrów. Odbijając się o rusztowanie, uderzyłem kręgosłupem w metalową rurkę i jestem teraz sparaliżowany od pasa w dół.
Bardzo szybko znalazłem się w szpitalu. Operowano mnie w trybie pilnym. To jednak nie pomogło i nie wróciło sprawności w nogach. Z moim kalectwem zostałem sam. Szef firmy nie poczuwa się do odpowiedzialności i od czasu wypadku nie interesuje się moim losem. Teraz leczę się w ośrodku rehabilitacyjnym. Pobyt w nim NFZ będzie finansował mi tylko do 28 listopada. Później będę musiał radzić sobie sam…
Mojej mamy nie stać na to, aby przylecieć do Polski i być ze mną. Jestem daleko od domu, od rodziny, bez pieniędzy na leczenie. Jedyne czego mi nie brakuje to determinacji. Chcę odzyskać utracone zdrowie i znów stanąć na własnych nogach. Potrzebuję do tego twojej pomocy. Wyciągnij do mnie pomocną dłoń!
Aleksandre
Dla Aleksandra została zorganizowana zbiórka pomocy. Jeśli chcecie mu pomóc, możecie to zrobić TUTAJ.