Nieletni chuligani z Ołbina zostali zatrzymani przez mundurowych



Mało jest mniej bezsensownych działań, niż chuligańskie niszczenie czyichś rzeczy. Zniszczenie, które nie ma żadnego celu, a chodzi w nim jedynie o sam akt jego dokonania. Tego typu zachowania są szczególnie piętnowane zarówno przez same przepisy karne, jak też przez decydujących o wyrokach sędziów. Bo jeśli ktoś niszczy czyjeś mienie, narażając poszkodowanego na wysokie straty, a jedyny cel, jaki mu przyświeca, to np. zaspokojenie własnej ciekawości, jak dana rzecz wygląda po destrukcji, to znaczy, że jest niedojrzały i jeszcze dużo wody musi upłynąć, nim będzie można stwierdzić, iż jest to osoba dorosła. Prawdopodobnie tak też będzie z czterema nastolatkami z Ołbina, którzy nie potrafili wytłumaczyć, dlaczego wartą kilka tysięcy złotych hulajnogę, wrzucili do rzeki.



Zdarzenie miało miejsce na jednym z nadodrzańskich nabrzeży. Kobieta zgłaszająca interwencję poinformowała policjantów, że widzi, jak czterech chłopców wrzuca do nurtu rzeki elektryczną hulajnogę, należącą do jednej z wypożyczalni. Funkcjonariusze pojechali w rejon Mostu Mieszczańskiego, żeby sprawdzić to zgłoszenie.

Doświadczeni policjanci od razu zauważyli grupę młodych mężczyzn, chłopców zaledwie. Zgłaszająca potwierdziła, że to właśnie oni, przed kilkoma minutami, śmiejąc się i dokazując, wrzucili do wody hulajnogę z elektrycznym napędem. Funkcjonariusze postanowili zatrzymać całą czwórkę, ponieważ żaden z młodych wrocławian nie chciał przyznać się, który z nich wrzucił do wody elektryczny pojazd.

Po przewiezieniu do Komisariatu Wrocław-Ołbin, chłopcy stracili co nieco ze swej udawanej odwagi. Dwóch z nich przyznało funkcjonariuszom, że to właśnie oni chwycili za hulajnogę i wrzucili z nadbrzeża do Odry. Nie potrafili w żaden sposób wytłumaczyć swojego zachowania, jak również nie wyrażali skruchy z tego powodu. Po wszystkim zeszli nad wodę, aby łowić ryby.

Dopiero policjanci musieli im wytłumaczyć, jak duże straty spowodowali. Nie tylko kompletnie zniszczyli elektryczny pojazd, za który ich rodzice będą musieli teraz zapłacić, ale również zaśmiecili drogocenną przyrodę. Funkcjonariusze uświadomili im, że takie zaśmiecanie rzeki, a zarazem niszczenie naturalnego środowiska, może w przyszłości doprowadzić do tego, że w wodzie nie będzie już ryb, które tak bardzo lubią łowić. Widać było, że dopiero słowa policjantów i podane przez nich przykłady, uświadomiły im, jak złego czynu się dopuścili.

Cała czwórka została odebrana przez swoich rodziców, którzy musieli udać się po nich do jednostki policji przy Rydygiera. Teraz sprawą zajmie się sąd rodzinny. I to nie tylko dwoma chłopcami, którzy wrzucili hulajnogę do wody, ale też ich kompanami. Zachowanie całej czwórki nosi ślady demoralizacji, co w tak młodym wieku może być negatywnym prognostykiem na ich dorosłe lata. Aby tego uniknąć sąd rodzinny musi wszcząć odpowiednie działania, mające na celu uchronienie tych młodych chłopców, przed wstąpieniem na złą drogę.
 Krzysztof Marcjan