Urodziła dziecko, włożyła do pudełka po butach i wyrzuciła do śmieci

Kobieta urodziła w domu i umieściła dziecko w pudełku po butach. Następnie wyniosła je do śmieci. Pracownicy sortowni odpadów znaleźli zwłoki maleństwa, a policja namierzyła kobietę. Proces przed Sądem Rejonowym w Gdańsku właśnie się rozpoczął. 27-latce grozi dożywocie.
foto ilustracyjne: pixabay

Natalia M., matka ośmioletniego chłopca i gdańska fryzjerka nie chce przyznać się do winy. Jeden z dzielnicowych widział kobietę, gdy była w ciąży, jednak nigdy z dzieckiem. Gdy namierzyła ją policja kobieta tłumaczyła, że miała zaparcie i urodziła w łazience martwe dziecko. Śledczy ustalili jednak, że kobieta kłamie. 


– Poród trwał dwie godziny, dziecko przyszło na świat w ósmym miesiącu ciąży. Urodziło się żywe i samodzielnie oddychało, jednakże żyło bardzo krótko. Nie stwierdzono wad rozwojowych uniemożliwiających mu życie poza organizmem matki. Przyczyną jego śmierci było ostre, okołoporodowe niedotlenienie organizmu – wyjaśnia prokurator Grażyna Wawryniuk z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku. 

Prokurator zarzucił kobiecie dokonanie zabójstwa w zamiarze ewentualnym. Oznacza to, że gdy zostawiała noworodka w śmietniku, liczyła się z jego ewentualną śmiercią.  

– Będąc osobą, na której ciążył szczególny obowiązek opieki, pozbawiła życia noworodka w ten sposób, że po urodzeniu się żywego dziecka znajdującego się w zamartwicy, zaniechała podjęcia działań zmierzających do zapewnienia mu pomocy lekarskiej, w wyniku czego dziecko zmarło – tłumaczy prokurator Wawryniuk.


Natalii M. za ten czyn grozi dożywocie. Mimo poważnych zarzutów, które na niej ciąża, oskarżona odpowiada z wolnej stopy. Istnieją szansę na to, że wyrok będzie niższy. 
źródło: Super Express