UDOSTĘPNIJ: Śmierć w ramionach matki albo leczenie warte fortunę


Rak dyryguje całym naszym życiem. Od dnia diagnozy wszystko toczy się pod jego dyktando. Dawidek czasem nie ma już sił, siedzi smutny na szpitalnym łóżku i patrzy na nas tak, jakby chciał zapytać “dlaczego?”. 
foto: siepomaga

Jesteśmy w trakcie kolejnego już cyklu chemioterapii! Ostatnim etapem leczenia ma być immunoterapia, która nie jest niestety objęta refundacją. Co to dla nas oznacza? Oprócz raka, naszymi przeciwnikami są czas i pieniądze. Prosimy, stań z nami do tej walki i pomóż nam ratować życie naszego dziecka.

Koniec października, 2018. Za dwa miesiące Dawidek ma skończyć dwa latka. Spędzi je już na onkologii, przyjmując pierwsze cykle chemioterapii i płacząc ze strachu. Pierwsze objawy nie wskazują na nic złego – ot, zwykłe przeziębienie. Po pierwszym badaniu lekarze przepisują leki przeciwgorączkowe i leczenie objawowe. Robimy wszystko zgodnie z zaleceniami, ale wszystko pozostaje bez zmian. Po kolejnej wizycie u lekarza dostajemy receptę na antybiotyk. Znów bez efektu...
Stan Dawidka zaczyna się pogarszać – markotnieje, nie ma sił, ani apetytu. Jesteśmy coraz bardziej wystraszeni, bo któregoś dnia na głowie i szyi synka zauważamy wyraźnie powiększone węzły chłonne. Szczególnie niepokojący jest guz, który pojawia się na górnej części czaszki. Trudno nam uwierzyć w to, że to kolejny węzeł chłonny. Tym razem bijemy na alarm, zabieramy synka do szpitala. Ku naszemu zdziwieniu zostaje zakwalifikowany jako pacjent ze stanem lekkim do najdłuższej poczekalni. Dopiero tam kierują nas na USG i RTG. Jeszcze wtedy nie przypuszczamy, że za chwilę ten dzień okaże się najgorszym w naszym życiu.

Podczas badania USG na ekranie monitora widzimy szereg zmian i guzów – czaszki, nerki, wątroby… Rak jest wszędzie. Lekarz nie musi mówić zbyt wiele. To nie przeziębienie, a nowotwór, który zdążył już dać przerzuty! Stan Dawidka jest bardzo poważny. Karetka zabiera go do Kliniki Onkologii Centrum Zdrowia Dziecka. Jesteśmy przerażeni. Dawidek, bo nie rozumie, co się wokół niego dzieje. My, bo rozumiemy wszystko… W jednej chwili cały świat wali nam się jak domek z kart.
Przeciwnik, z którym musimy się mierzyć to złośliwy nowotwór nadnerczy – Neuroblastoma IV stopnia, z licznymi przerzutami do jamy brzusznej, szpiku i kości. Dawid ma guza czaszki, szpik zajęty w 80%... Nie ma na co czekać, lekarze od razu zaczynają leczenie. Mamy chwilę, by spakować najpotrzebniejsze rzeczy i jechać na oddział onkologii. Dawidek dostaje pierwsze cykle silnej chemioterapii. Przeraża widok worków z chemią i igieł wbijanych w małe, delikatne rączki. Przeraża wizja, że tak będą wyglądały kolejne długie miesiące, że nagle całe beztroskie dzieciństwo trzeba przenieść do miejsca, w którym rozmowy o śmierci są niemal codziennością.
Jesteśmy na początku drogi po życie dla naszego synka. Trwa dziewiąty cykl chemioterapii i widać już pierwsze efekty – guzy zmniejszają się. Przed nami jeszcze operacja wycięcia guza nadnerczy, kolejna silna chemia zakończona autoprzeszczepem oraz radioterapia. To bardzo dużo jak na dwulatka. Ostatnim etapem leczenia będzie immunoterapia przeciwciałami anty-GD2. Będzie, o ile uda się za nią zapłacić...
Kiedy ludzie o wielkich sercach się jednoczą, wszystko staje się możliwe. Wierzymy w to z całych sił, dlatego jesteśmy tutaj i prosimy Cię o pomoc. Z Tobą możemy uratować życie Dawidka...
–rodzice Dawidka