Nie zabił konkubiny, tylko dlatego, że udawała już martwą

Mokotowscy dzielnicowi zatrzymali 46-latka podejrzanego o usiłowanie zabójstwa swojej partnerki. Mężczyzna, który już wcześniej bił, wyzywał i groził zabiciem kobiecie, z którą żył w związku kohabitacyjnym, tym razem kilkukrotnie owinął jej szyję paskiem od szlafroka i dusił ją, doprowadzając do utraty przytomności. Po jej odzyskaniu pokrzywdzona wiedziała, że nie zdoła już się oswobodzić, zaczęła więc udawać martwą. Kiedy sprawca upewnił się, że ją zabił, uciekł z mieszkania i poszedł pić dalej. Mundurowi zatrzymali go kilkanaście godzin później w samochodzie koło mieszkania. Prokurator i policjanci natychmiast złożyli wniosek o jego tymczasowe aresztowanie. Sąd nie miał wątpliwości, że należy go odizolować i aresztował go na 3 miesiące. Mężczyźnie grozi dożywocie.

foto: policja

To nie było pierwsze wejście 46-latka z drzwiami do mieszkania. Jego partnerka truchlała ze strachu, kiedy łomotał do drzwi, bo przez ilość wypitego alkoholu, nie mógł ich otworzyć. Za to doskonale wychodziło mu łajanie i karcenie swojej partnerki. Ubliżał jej słowami powszechnie uznanymi za obelżywe, groził, że ją zabije, rzucał w nią przedmiotami gospodarstwa domowego, okładał rękami po plecach i pięściami po głowie. Pokrzywdzona nie informowała nikogo o swojej tragicznej sytuacji. Ukrywała zachowanie mężczyzny, z którym od lata żyła w nieformalnym związku. Przyszedł jednak dzień, kiedy została do tego zmuszona, ponieważ człowiek, na którego miała w życiu liczyć, który miał być jej wsparciem, chciał ją zabić.

Tego wieczora, jak zwykle przyszedł do mieszkania pijany. Pokrzywdzoną sparaliżował widok agresywnego 46-latka, który zamiast powitania, od progu zaczął ją wyzywać słowami wulgarnymi i grozić, że ją zabije. Po chwili chwycił ją za głowę, przewrócił na podłogę i kilkakrotnie owinął wokół jej szyi pasek ze szlafroka, który miała na sobie. Wykrzykiwał, że teraz ją zabije. Po czym zaczął ją dusić. Kobieta próbowała się bronić, ale nie miała na tyle siły, żeby się oswobodzić. Straciła przytomność. Po chwili się ocknęła i wiedziała, że jej oprawca dokończy to, co jej obiecywał, kiedy będzie się nadal szamotała. Udawała więc martwą, licząc na to, że sprawca odpuści. Faktycznie tak się stało. Gdy podejrzany nabrał przekonania, że zabił swoją partnerkę, wyszedł z mieszkania, żeby się dopić. Kobieta odczekała kilka minut, aż opuści on mieszkanie. Po tym przyszła do komendy Policji przy ul. Malczewskiego i złożyła zawiadomienie o usiłowaniu zabójstwa.

Funkcjonariusze zajęli się kobietą i ruszyli na poszukiwanie 46-latka. W wyniku działań policyjnych został on zatrzymany następnego dnia, kwadrans po godzinie 17.00. Dzielnicowi namierzyli go w ciemnej hondzie zaparkowanej w pobliżu miejsca jego zamieszkania. Mężczyzna został natychmiast zatrzymany. Miał około 1,5 promila alkoholu w organizmie. Przyznał się do przestępstwa. Po wytrzeźwieniu został przekazany w ręce policjantów zajmujących się ściganiem przestępstw przeciwko życiu i zdrowiu, którzy dowieźli go do prokuratora. Tam mężczyzna usłyszał zarzuty usiłowania zabójstwa oraz fizycznego i psychicznego znęcania się nad partnerką. Prokurator i policjanci wystąpili z wnioskiem o jego tymczasowe aresztowanie. Mokotowski sąd nie miał wątpliwości, aby do czasu rozprawy zastosować środek zapobiegawczy w postaci trzymiesięcznego aresztowania. Teraz mężczyzna może zostać skazany na karę 25 lat więzienia albo karę dożywotniego pozbawienia wolności.

podkom. Robert Koniuszy/ea

Komentarze