Wprowadzą godzinę policyjną. Jak ma wyglądać lockdown w Polsce?

 Lockdown w Polsce. Jeśli w ciągu najbliższych dni sytuacja epidemiczna w Polsce się nie poprawi, to nie ma wątpliwości, że rząd wprowadzi wielką narodową kwarantannę. 

foto: policja

Kolejny próg bezpieczeństwa jest na poziomie około 29-30 tys. średnich zachorowań dziennie przez 7 dni. Więc jeżeli do tego czasu odpowiednio nie zahamuje wzrost epidemii, to niestety czeka nas ten kolejny krok - powiedział Piotr Müller.

Podkreślił, że bez wprowadzenia restrykcji zapowiadanych w środę (4 listopada) grozi nam wariant, w którym liczba osób chorych będzie przekraczała możliwości służby zdrowia, a co za tym idzie wtedy śmiertelność osób chorych na COVID-19 będzie wyższa.

Rzecznik był pytany w Programie Pierwszym Polskiego Radia, kiedy może być wprowadzona narodowa kwarantanna, czyli całkowity lockdown.


"Kolejny próg bezpieczeństwa jest na poziomie około 29-30 tys. średnich zachorowań dziennie przez 7 dni. Więc jeżeli do tego czasu odpowiednio nie zahamuje wzrost epidemii, to niestety czeka nas ten kolejny krok" - powiedział.


W środę MZ poinformowało, że badania potwierdziły zakażenie koronawirusem u kolejnych 24 tys. 692 osób. Pytany o prognozowane na posiedzeniach sztabów kryzysowych tempo rozwoju pandemii, Müller stwierdził, że "jeżeli to tempo rozwoju, które w tej chwili się utrzymuje, miałoby się utrzymać przez kolejne 7 dni, no to faktycznie groziłby nam (...) pod koniec przyszłego tygodnia, na przełomie następnego, wariat narodowej kwarantanny".


Pytany, kiedy nam grozi "zderzenie ze ścianą" w służbie zdrowia, przed czy ostrzegał w środę główny doradca premiera ds. walki z epidemią prof. Andrzej Horban, minister zaznaczył, że problem nie wynika z braku łożek szpitalnych czy respiratorów, których mamy według niego "pod dostatkiem", ale z "naturalnego ograniczenia liczby kadry medycznej, które występuje w każdym kraju".


Podkreślił, że bez wprowadzenia restrykcji zapowiadanych w środę m.in. przez szefa rządu Mateusza Morawieckiego "grozi nam wariant, w którym liczba osób chorych będzie przekraczała możliwości służby zdrowia", a co za tym idzie wtedy śmiertelność osób chorych na COVID-19 będzie wyższa. 


Pytany o spekulacje, że niezależnie od tych danych lockdown może zostać ogłoszony 10 listopada, aby uniemożliwić organizację Marszu Niepodległości dzień później, Müller odparł, że jeżeli chodzi o wszelkie protesty, marsze, czy zgromadzenia, to aktualne ograniczenia "już obejmują tego typu sytuację".


Na uwagę, że mimo to demonstracje się odbywają, minister zaznaczył, że jest to "zagrożenie epidemiczne". "Stąd też trwające postępowania policji, mandaty nakładane na organizatorów, czy postępowania dotyczące osób, które brały w nich udział, ponieważ łamią aktualne przepisy" - wskazał. Przypomniał też środowy apel premiera o odłożenie na później wszystkich zgromadzeń.


źródło: Tvp/ Forsal/ dziennik/ portalsamorzadowy


Komentarze