Ruda Śląska: Kobieta z bólem nogi odesłana ze szpitala do domu. Kilka dni później konieczna była amputacja kończyny

Pani Iwona choruje na cukrzycę. 6. kwietnia br. trafiła do szpitala w Rudzie Śląskiej. Skarżyła się na ogromny ból nogi. Lekarz przepisał jej leki przeciwbólowe i odesłał do domu. Kilka dni później ponownie trafiła do szpitala. Tym razem zemdlała. Okazało się, że miała zakrzepicę żylną, ropowicę i postępującą sepsę. Zdecydowano o przeprowadzeniu amputacji nogi. Sprawą zajęła się prokuratura.


foto: screen-PolsatNews-wideo

Pani Iwona ma 47 lat, a od 20. choruje na cukrzycę. Podczas nocnej zmiany w pracy (z 5. na 6. kwietnia br.) zaczęła boleć ją noga. Po zakończeniu pracy udała się do szpitala w Rudzie Śląskiej. Lekarz uznał, że kobieta nie wymaga hospitalizacji. Wypisał leki, zalecił kontrolę u chirurga i odesłał kobietę do domu. Miała ona wówczas bardzo wysoki poziom cukru. Pani Iwona zadzwoniła po syna, żeby pomógł jej wrócić do domu, gdyż ból nogi był nie do wytrzymania. 


Przez weekend leżała w łóżku, ale w poniedziałek, 8. kwietnia, jej stan pogorszył się. Usiłowała wówczas wezwać pogotowie, ale nie udało się. Poprosiła więc o przyjazd swoją lekarkę rodzinną. Pani doktor, gdy tylko obejrzała nogę, od razu zorientowała się, że ma do czynienia z zakrzepicą. Niezwłocznie wezwała karetkę transportową z przychodni i zdecydowała o przewiezieniu pacjentki na izbę przyjęć w Rudzie Śląskiej. Tam pani Iwona straciła przytomność. Dyżurujący lekarz podszedł do synów 47-latki i powiedział, żeby pożegnali się z mamą, gdyż jej stan był ciężki. Okazało się, że miała ona zakrzepicę żylną, ropowicę i postępującą sepsę. Podjęto decyzję o amputacji nogi. Kobieta przebywała na oddziale intensywnej terapii, gdzie trwała walka o jej życie. 


Pani Iwona porusza się obecnie przy pomocy balkonika i wypożyczonej od protetyka protezy. W ogóle nie opuszcza położonego na drugim piętrze mieszkania, gdyż w budynku nie ma windy. 

- Sobota, niedziela - to zaważyło, że stan choroby pogłębił się. Jakby te dwa dni była w szpitalu, to uważamy, że poddana by była dodatkowym zabiegom, że poddana by była obserwacji i w poniedziałek byłaby w zupełnie innym stanie i w innym miejscu. Każdy wiedział od samego początku, że jest cukrzykiem – powiedział Zbigniew Litke, pełnomocnik pani Iwony.


Sprawę zbadał Narodowy Fundusz Zdrowia, który nie dopatrzył się nieprawidłowości. Trwa postępowanie w sprawie, czyli w toku postępowania nie przedstawiono jeszcze nikomu zarzutów. - Myślę, że ta czynność będzie miała miejsce, o ile w ogóle do niej dojdzie, dopiero po tym jak prokuratur zgromadzi materiał dowodowy, a w szczególności zasięgnie opinii biegłych – poinformowała w rozmowie z reporterką „Interwencji” Karina Spruś z Prokuratury Okręgowej w Gliwicach.

Pani Iwona zajęła się szyciem na maszynie. Chce w ten sposób uzbierać pieniądze na dostosowaną do jej potrzeb protezę.

Renata Zalewska-Ociepa
źródło: Polsat News