Kalisz. Pijany wójt Żelazkowa miał uderzyć policjanta. Kolejny raz usłyszał zarzuty



Kolejny konflikt z prawem wójta Żelazkowa w powiecie kaliskim. Incydent z niedzielnego Marszu Równości w Kaliszu zakończył się dla niego postawieniem zarzutu o naruszenie nietykalności cielesnej policjanta. Wójt nie przyznaje się do winy.


foto: FaktyKaliskie.pl


W niedzielę 22 września Główny Rynek w Kaliszu był jednym z przystanków na trasie I Kaliskiego Marszu Równości. Do tłumu przyłączył się nietrzeźwy Sylwiusz J., wójt gminy Żelazków. Samorządowiec zaczął tańczyć. Szybko został otoczony przez nagrywające całą sytuację media, z którymi wdał się w dyskusję. 


W pewnym momencie próbował uderzyć operatora kamery. Wtedy zainterweniowała policja zabezpieczająca Marsz. Jeden z funkcjonariuszy miał zostać uderzony przez wójta. Sylwiusz J. został zatrzymany i po wytrzeźwieniu usłyszał zarzut. - W poniedziałek został mu przedstawiony zarzut, że w dniu 22 września w Kaliszu działając publicznie i bez powodu, okazując rażące lekceważenie porządku prawnego, naruszył nietykalność cielesną funkcjonariusza publicznego podczas i w związku z pełnieniem przez niego obowiązków służbowych polegających na zabezpieczeniu pierwszego Marszu Równości w Kaliszu, w ten sposób, że uderzył go ręką w lewe przedramię – przekazuje Sylwia Wróbel, prokurator Prokuratury Okręgowej w Ostrowie Wielkopolskim.

Wójt nie przyznał się do zarzucanego mu czynu i nie złożył wyjaśnień. Za naruszenie nietykalności cielesnej funkcjonariusza publicznego grozi grzywna, kara ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 3.

Przypomnijmy, na wójcie Żelazkowa ciążą ponadto zarzuty znęcania się nad rodziną i znieważenia interweniujących u niego strażaków. Na początku roku Sylwiusz J. nie zastosował się do nakazu opuszczenia miejsca zamieszkania, dlatego w lutym sąd zdecydował o jego tymczasowym aresztowaniu na jeden miesiąc.

Z prośbą o wypuszczenie mężczyzny przed tym terminem zwróciła się do prokuratury jego rodzina. Śledczy postawili jednak warunki: poręczenie osoby godnej zaufania, 100 tysięcy złotych kaucji, a do tego terapia w zamkniętym ośrodku, gdzie miał leczyć swoje uzależnienie od alkoholu oraz uczyć się panować nad agresją.

Będąc już na wolności, wójt wrócił do urzędu i na stronie internetowej przeprosił mieszkańców i bliskich za swoje zachowanie. Prosił o modlitwę i jeszcze jedną szansę. Niestety, słowa nie dotrzymał. W lipcu zakłócił festyn w Russowie, a w sierpniu dożynki w swojej gminie.

foto: 
FaktyKaliskie.pl
AG, fot. MS