Bardzo znany muzyk oskarżony o pedofilię. Śledztwo prowadzi warszawska prokuratura



Krzysztof Sadowski (83 l.) jest bardzo znanym muzykiem. To pianista, organista, kompozytor jazzowy, współautor piosenek Violetty Villas, Ireny Santor, Danuty Rinn. Twórca bardzo popularnych w latach 90. programów telewizyjnych: „Tęczowy Music Box” i „Co jest grane”. Występowały w nich dzieci, podopieczni fundacji założonej przez Sadowskiego.


foto: screen-wideo- uwaga tvn


Informację o zachowaniach pedofilskich muzyka ujawnił pisarz i dziennikarz śledczy Mariusza Zielke, który o mrocznej przeszłości Sadowskiego dowiedział się w trakcie pisania swojej kolejnej książki. Kobieta, która była jej bohaterką twierdziła, że w dzieciństwie była ofiarą molestowania. Zielke założył stronę internetową, na której opublikował te informacje. W bardzo krótkim czasie zgłosiły się kolejne kobiety, ofiary molestowania.

Miesiąc po pierwszej publikacji na ten temat zgłosiło się około 30 osób (kobiety i mężczyźni), którzy twierdzą, że byli molestowani przez Krzysztofa Sadowskiego. Jedna z tych kobiet w rozmowie z reporterem „Uwagi!” powiedziała, że została przez muzyka zgwałcona.

Jedną z ofiar Sadowskiego jest psycholog Ewa Gajda. Opowiedziała ona o sytuacji, która ją spotkała. Muzyk kazał jej położyć się na łóżku. Sam położył się obok i zaczął ją dotykać. 10-letnia wówczas Ewa zauważyła, że ma on rozpięty pasek i rozporek. Wystraszyła się i uciekła. O całej sytuacji opowiedziała w domu, a jej mama sprawę zgłosiła na policję. Dziewczynka została przesłuchana w obecności dwóch policjantek, ale bez udziału matki, która siedziała za drzwiami i słyszała płacz swojego dziecka.

- Pamiętam, że policjantki zapytały mnie o datę, kiedy to się wydarzyło. Mając dziesięć lat powiedziałam, że nie wiem. Policjantki powiedziały, że muszę się zdecydować. I pokazałam na kalendarzu. Okazało się, że pokazałam złą datę, że Sadowski w tym dniu był na wycieczce i był na zdjęciach z tej wycieczki. To było jego alibi, a 10-latka wybrała złą datę. To był powód umorzenia postępowania – powiedziała Ewa Gajda w rozmowie z reporterem „Uwagi!”.

Biegły wydał opinię, że dziewczynka powiedziała prawdę, śledztwo jednak zostało umorzone. Przez blisko 30 lat nikt nie zawiadomił policji o postępowaniu Sadowskiego. Ewa Gajda twierdzi, że wszystko przez to, że był on bardzo wpływową osobą i był mocno związany ze środowiskami politycznymi, policyjnymi, prawniczymi i prokuratorskimi. Osoby, które miały wiedzę o jego czynach bały się na niego donieść.

W środowisku muzycznym zachowanie Krzysztofa Sadowskiego było tajemnicą poliszynela.

Psycholog Ewa Gajda, jedna z ofiar muzyka, uważa, że dla nikogo nie było tajemnicą to, w jaki sposób Sadowski traktował dzieci.

- Nie wierzę w to, że (środowisko – red.) nie wiedziało, tym bardziej, że w stowarzyszeniu jazzowym krążył nieszczęsny anonim o tym, że prezes kąpie się pod prysznicami z dziewczynkami w bursie. Powstała nowa norma zachowania. Jakby wszyscy weszli w jego grę, że to jest akceptowane w środowisku. „Dajcie Krzysiowi spokój, niech maca te dziewczynki” – powiedziała Gajda w rozmowie z „Uwagą!”.

Szefowie Polskiego Stowarzyszenia Jazzowego, którym przez ponad 20 lat zarządzał Krzysztof Sadowski, twierdzą, że o skłonnościach muzyka nie wiedzieli. Piotr Rodowicz, prezes Polskiego Stowarzyszenia Jazzowego powiedział, że w latach 80. i 90. pewne gesty i zachowania nie były jednoznacznie odbierane jako naganne, gdyż była wówczas inna świadomość. Dodał, że ma na myśli sadzanie sobie małych dziewczynek na kolanach.

Śledztwo w tej sprawie prowadzi Prokuratura Okręgowa w Warszawie. Chodzi o zgwałcenie dwóch dziewczynek. Zdarzenia miały mieć miejsce w drugiej połowie lat 90., a ofiary nie miały wówczas ukończonych 15. lat. Kobiety zgłosiły się do prokuratury. Podały także świadków, którzy będą przesłuchani w toku postępowania.

Jedna z ofiar Sadowskiego powiedziała, że muzyk zmarnował jej życie. Doznane krzywdy i związana z tym trauma cały czas towarzyszą kobiecie.

Psycholog Ewa Gajda podkreśliła, że Krzysztof Sadowski powinien być izolowany. Dodała, że dopóki on żyje, to żadne dziecko czy nastolatka nie może z nim zostać i czuć się bezpiecznie.

Renata Zalewska-Ociepa

źródło: „Uwaga!” TVN