Trwa walka o życie 7-letniego Oliwiera



"Kiedy przychodzi noc, zgasną światła, to do głowy przychodzą wszystkie te najgorsze myśli... Oliwierek w szpitalu nie jest już tym samym chłopcem, co na początku leczenia. Coraz częściej ogarnia go przygnębienie... Jest małomówny. Rzadko się uśmiecha, już nie tryska energią niczym tygrysek. Jest bardzo zmęczony, widać, że nie ma już sił.


foto: siepomaga



Dzisiaj rano nam zwymiotował. Nie ma ochoty jeść.
Na szczęście morfologia w porządku. Crp nadal jest podwyższone, a powinno już spadać. Nawet nie zjadł kolacji. Usnął ze zmęczenia. Ile jeszcze? Ile jeszcze musi cierpieć? Pytam się każdego dnia.

Uśmiecham się. Przytulam Olinka. Tłumaczę mu, że jeszcze trochę musimy wytrzymać. A mam ochotę krzyczeć i ryczeć z bezsilności... Nie wiem, czy mam jeszcze siłę. Muszę ją w sobie odnaleźć dla Niego".

Walcz, kochany synku...

Oliś zaczyna najważniejsze leczenie w swoim życiu. Od tej terapii zależy teraz wszystko!

"ZACZYNAMY... Nawet nie wiem co napisać, bo stres nie pozwala mi racjonalnie myśleć... Nie potrafię zadawać pytań lekarzowi. Nie chcę myśleć o tym, co może się zdarzyć... Oliś dostaje przeciwciała od godziny jedenastej... Ma podłączone różne kroplówki, morfinę i paracetamol. Non stop jest monitorowany. Trzymajcie z całych sił kciuki za naszego skarba. Prosimy też o modlitwę...".

Bez Waszej pomocy nie uda się dokończyć tej terapii!