Los zafundował mi walkę



Rozmowa z Łukaszem Zazulą, raperem, który pokonał siebie

foto: ŁukaszZ.

Zakładałem wiele masek: bohatera, męczennika,
wielkiego artysty oraz maskę błazna – zazwyczaj gdy piłem. Istniało ich wiele i przez długi czas ciężko mi było zdejmować jedną po drugiej. Dzisiaj noszę swoją twarz, ale ona również posiada skazy,
pozostałości z dawnych lat. Na szczęście jest prawdziwa i nie wstydzę się jej – mówi raper. 


W.L.: Śpiewa Pan hip-hopowe utwory w duecie ,,Zazi & Aurelia”.  Oboje pochodzicie z
Rabki-Zdrój. 

Ł.Z.: Poznałem Aurelię, gdy poszukiwałem wokalistki do utworu.
Ponad 10 lat temu ktoś polecił mi, abym zwrócił się do
Aurelii. Los jednak chciał abyśmy szybciej się poznali, niż ja napisałem do niej.
Odczuliśmy, że gramy na tych samych falach i nasza znajomość rozrastała się z czasem. 
Dziś jesteśmy bardzo dobrymi przyjaciółmi. Wiem, że nie zamieniłbym Aurelii na żadną inną wokalistkę, dlatego powstaje wspólna płyta, nad którą pracujemy.


W.L.: Które piosenki są Panu najbliższe i dlaczego?

Ł.Z.: Na pewno utwór „Niebo”. Jego pierwsza wersja, która powstała i została
nagrana z Aurelią w 2008 r. Utwór opowiada o utracie bliskiej osoby z mojej perspektywy.
Ja widzę utratę tego, co zabrał/zabierał mi nałóg, rodzinę, bliskich i pasję – chęć życia. Bohater potem otrzymuje szansę bycia z utraconą osobą poprzez śmierć. We mnie również coś
umarło. Przez to odrodziło się coś nowego: chęć życia, dążenie do
marzeń i co najważniejsze wiara w Siebie oraz Boga, a także przyszła
trzeźwość. Drugi utwór to „Unoszę się”. Był dedykowany osobie, którą
darzyłem uczuciem przez długi czas. To chyba jest mój najbardziej emocjonalny
numer, jaki nagrałem.

W.L.: Tworzone wspólnie teksty mają odniesienie do Pana życia?

Ł.Z.: Oczywiście, że tak. Teksty, które wykonuję z Aurelią pokrywają się z
naszym życiem, doświadczeniami, marzeniami itd. Nie wyobrażam
sobie, aby było inaczej. Każdy numer mówi coś o nas, pokazuje emocje, uczucia, wszystko co w nas tkwi.



W.L.: ,,(...) Ja byłem zagubioną Istotą, szukającą prawdy o Sobie co noc.
Ciężko mi było odnaleźć w Sobie cień nadziei (…)”. A jednak Pan go odnalazł?  

Ł.Z.: Tak, odnalazłem ten cień, światło nadziei. Przyszło do mnie pewnego
dnia, kiedy przebywałem w „melinie” i gdy zapragnąłem wytrzeźwieć, zmienić
swoje dotychczasowe życie. Mówię o tym, bo wiem, że mogę dać cień
nadziei komuś innemu, czego mu bardzo życzę i pragnę.

W.L.: Przeżył Pan coś, o czym warto opowiedzieć...

Ł.Z.: Myślę że zawsze jest coś, o czym warto opowiedzieć, napisać choćby
dlatego, że ktoś inny może coś z tego wyciągnąć dla siebie. Jak mówi fragment ,,Desideraty”: „ Prawdę swą głoś spokojnie i jasno, słuchaj też tego, co mówią inni, nawet głupcy i ignoranci, oni też mają swoją opowieść”. Od początku los zafundował mi walkę o życie. Jestem po kilkunastu operacjach, prawie dwa lata przebywałem w Prokocimiu. Nie było pewności, czy z tego wyjdę i dane mi będzie rozpocząć wędrówkę życia. Dzięki Bogu żyję… I dzięki Niemu doświadczałem innych rzeczy, które mnie spotykały, ale pozostawię je dla siebie. Potem pojawił się nałóg, który poniewierał mnie strasznie – traciłem wszystko, co ważne dla człowieka. Na szczęście nie odebrał mi wiary i tego, że doczekałem się wyzwolenia. Dzisiaj mogę o tym pisać i dawać świadectwo, że możliwe jest, by odmienić swoje życie.

W.L.: Śpiewa Pan w piosence ,,Niebo”: 
(…) nic na świeci nie gra jak trzeba
widzisz człowieka
ile twarzy ma na sobie\
jak każda z nich po kolei pęka... 
Ile Pan nosił twarzy? W jaki sposób udało się Panu dotrzeć do tej prawdziwej? 

Ł.Z.: Zakładałem wiele masek: bohatera, męczennika,
wielkiego artysty oraz maskę błazna – zazwyczaj gdy piłem. Istniało ich
wiele i przez długi czas ciężko mi było je zdjąć, jedną po drugiej. 
Dzisiaj noszę swoją twarz, ale ona również posiada skazy,
pozostałości z dawnych lat. Na szczęście jest  prawdziwa  i nie wstydzę się jej.

W.L.: Również w utworze ,,Niebo” śpiewa Pan:
Budzę się rano
teraz wiem po co żyję
(...) od Boga mam tę wielką siłę
każdego dnia jestem Mu wdzięczny
za każdy pokonany mur (…).   Kim jest Bóg w Pana życiu?

Ł.Z.: Dla mnie Bóg to Przyjaciel, na którego mogłem zawsze liczyć, pomimo
faktu, że tyle razy Go zawiodłem... On zawsze był ze mną i jest do dziś.

W.L.: Jakie przesłanie niosą utwory ,,Zazi&Aurelia”?

Ł.Z.: Nasze utwory mają być o wartościach. O tym, że zawsze jest nadzieja
na lepsze dzisiaj i jutro. W tekstach chcemy być prawdziwymi ludźmi,
artystami. Uważam, że to nam wychodzi, bo nie udajemy...

W.L.: Jesteście jedyną grupą hip-hopową z Rabki-Zdrój?

Ł.Z.: Na dzisiejszy czas chyba tak – nie słyszę innych grup, raperów
niestety.



W.L.: W utworze ,,Istota” Klaudia Ścianek (Aurelia) śpiewa czystym, ,,jaśminowym”
głosem słowa refrenu, Pan zwrotki, natomiast oprawą graficzną teledysku zajął się
Mateusz Antosz realizując w nim Pana wizję. Skąd pojawiła się inspiracja do stworzenia tego
utworu? 

Ł.Z.: Inspiracją była rola matki, która opiekuje się swoją istotą i ofiarowuje jak
najwięcej miłości i ciepła, tak jak dawała mi moja Mama. Jest to w pewnym sensie hołd oddany matkom i kobietom spodziewającym się dziecka. Uważam, że są tego warte, aby powstawały dla nich takie utwory, bo to kobiety dają nam życie. Każda kobieta to dar od Boga dla świata. Każda kobieta to wspaniała istota!

W.L.: Dajecie koncerty?

Ł.Z.:  Tak, choć teraz grywam sam. Aurelia ze względów osobistych na razie
nie śpiewa na koncertach.

W.L.: Jakie są plany  ,,Zazi & Aurelia” na kolejne piosenki? 

Ł.Z.: Planów jest sporo. Czeka nas praca nad wspólną
płytą, dlatego spodziewajcie się dużo emocji, uczuć i tekstów o
wartościach.


Rozmawiała: Weronika Ladra