17-latka została zamordowana 200 metrów od domu. Podejrzany ukrywał się w Polsce
Gdy Diana zaginęła, mundurowi nie dawali wiary w to, że mogło stać się jej coś złego. Twierdzili oni, że dziewczyna już wkrótce wróci do domu. Tak się jednak nie stało. Kilka miesięcy po zaginięciu, rolnik pracujący w polu znalazł ciało 17-latki.
foto: Facebook
Diana mieszkała w małej miejscowości w obwodzie kirowohradzkim. 24. sierpnia 2018 roku wracała od przyjaciółek do domu. Rozmawiała wówczas ze swoim chłopakiem przez telefon. W pewnym momencie usłyszał on krzyk „nie bij mnie”, a połączenie zostało przerwane.
O całym zdarzeniu matka Diany powiadomiła policję. Funkcjonariusze nie chcieli jednak szukać dziewczyny. Twierdzili, że ta wkrótce wróci do domu. Gdy 200 metrów od domu 17-latki natrafiono na ślady krwi, rozpoczęły się jej poszukiwania. Brali w nich udział śledczy, żołnierze i wolontariusze. Poszukiwania zakrojone były na bardzo szeroką skalę. Niestety, dziewczyny nie udało się odnaleźć.
Początkowo podejrzewano, że w sprawę mógł być zamieszany chłopak Diany, chorobliwie o nią zazdrosny wojskowy. Nie pozwolił on 17-latce na to, żeby poszła na spotkanie z przyjaciółkami. Śledczy przypuszczali, że mógł on nasłać kolegów, żeby ci przestraszyli Dianę, a sytuacja ta skończyła się tragicznie. Nie było jednak dowodów, że zdarzenie tak się potoczyło.
Pewnego dnia w lipcu br. rolnik pracujący w polu odnalazł ciało. Było ono w stanie głębokiego rozkładu. Po przeprowadzonych badaniach ustalono, że były to zwłoki zaginionej Diany. Nie udało się jednak ustalić czy dziewczyna została zgwałcona. Wiadomo, że przyczyną śmierci był rozległy uraz głowy.
Wkrótce przed zatrzymaniem podejrzanego ktoś podrzucił do lokalnego sklepu kartkę. Napisał na niej imię i nazwisko mordercy dziewczyny. To pozwoliło na ustalenie miejsca pobytu Ukraińca i zatrzymanie go.
Mordercę 17-letniej Diany udało się zatrzymać na terenie Polski
Z informacji przekazanych przez kolegów z policji ukraińskiej, własnych dalszych ustaleń oraz czynności operacyjnych ustalono, że Mykola.S, mając zamiar uniknąć odpowiedzialności, ukrywał się poza granicami ojczystego kraju. Już kilka dni po zabójstwie po raz pierwszy wyjechał do Polski, a gdy odnaleziono ciało zamordowanej w 2018 roku 17-latki, ponownie pojawił się w Polsce.Samo zatrzymanie na ulicach Poznania przebiegło w sposób bardzo dynamiczny, jednak profesjonalny i bezpieczny dla postronnych osób oraz pasażerów pojazdu, którym podróżował podejrzany. On sam był kompletnie zaskoczony policyjną akcją.
Za ten czyn grozić mu może kara nawet do 15 lat pozbawienia wolności
Zamordowana Diana
foto3
Podejrzany o zamordowanie 17-latki
foto4
foto5