Uczucia biorą górę – o miłości do zwierząt mówi Elwira Paradzińska, założycielka Stowarzyszenia Pomocy dla Zwierząt ,,Azyl na Koziej”


,,Zwierzęta to mądre stworzenia, które wyczuwają nasze intencje i zamiary. Za okazaną dobroć, troskę i opiekę odwdzięczają się wielką miłością oraz wiernością, jakiej my – ludzie moglibyśmy się od nich uczyć”. 
foto: Elwira Paradzińska/ archiwum rodzinne

Weronika Ladra: Działa Pani od 2012 r. w Stowarzyszeniu Pomocy dla Zwierząt ,,Azyl na Koziej”, pomagając bezdomnym zwierzętom w zapewnieniu im schronienia, leczeniu z chorób, szczepieniach, sterylizacji oraz szukając kochających domów.  Jak powstał ,,Azyl”?

Elwira Paradzińska: ,,Azyl” stworzyła grupa ludzi, którzy chcieli pomagać zwierzętom. Gmina miała wówczas podpisaną umowę ze Schroniskiem dla Zwierząt w Zielonej Górze tylko na przyjęcia psów, a kotami nikt się nie zajmował. W pierwszym okresie działalności przyjęliśmy do ,,Azylu” bardzo dużo kotów, w tym ciężarnych kotek. 


Ponadto zajmowaliśmy się zwierzętami, które miały właścicieli, ale warunki w jakich przebywały nie pozwalały na to, aby zwierzęta mogły tam pozostać. Trafiały do nas również zwierzęta bardzo chore, wymagające długotrwałego leczenia, dla których schronisko nie było najlepszym miejscem ze względu na stan zdrowia. Początki naszej działalności to nauka, jak najlepiej, najskuteczniej pomagać – zdobywaliśmy doświadczenie. Każdy przypadek był inny i uczył czegoś innego. W tym czasie wyadoptowaliśmy około 600 zwierząt i wielu pomogliśmy, choć nie były podopiecznymi ,,Azylu”. Myślę, że to dużo i świadomość, iż uratowało się tyle istnień daje moc do dalszego działania i ogromną satysfakcję.  


Czy ,,Azyl na Koziej” to Pani prywatny dom ?

Tak, ,,Azyl” to dom prywatny z dużym terenem. Nie jesteśmy schroniskiem. Ilość zwierząt, jaką możemy przyjąć jest ograniczona. Jest to związane nie tylko z ograniczeniami lokalowymi, ale również finansowymi. Trzeba pamiętać o tym, że każde zwierzę, które do nas trafia ma zrobioną całą diagnostykę – od odrobaczania, odpchlania poprzez szczepienia, testy, itd. Natomiast chore zwierzęta wymagają o wiele większych nakładów finansowych. Bardzo ważną kwestią jest też czas, jaki trzeba poświecić na opiekę. Jestem osobą pracującą zawodowo. W związku z tym nie mogę przyjąć pod swój dach nieograniczonej ilości zwierząt. Nie sztuką jest ,,nabrać” mnóstwo zwierząt, tylko po to, żeby je mieć. Takie stworzenia trafiają z deszczu pod rynnę. Przyjmując kolejne zwierzę, zawsze kalkuluję (a przynajmniej staram się kierować rozumem, chociaż bardzo często górę biorą uczucia), czy będę miała możliwość odpowiedniej opieki nad nim,  wystarczające finanse, np. na leczenie. Ludzie dzwoniąc do nas, wymagają czasami rzeczy niemożliwych. Nie są w stanie zrozumieć, że nie mamy możliwości przyjęcia wszystkich kotów, czy psów z terenu Świebodzina. Należy też pamiętać o tym, że gmina ma obowiązek, a przede wszystkim finanse, przeznaczone do opieki nad bezdomnym zwierzętami i to na niej głównie spoczywa ten obowiązek. ,,Azyl” jest stowarzyszeniem, które ma pomagać gminie w wypełnianiu tego obowiązku i tak. Przeciwników oczywiście nie brakuje. Każdy ma prawo do swojego zdania, pod warunkiem, że nie oczernia nie znając sytuacji od podszewki i tym samym nie przeszkadza w naszej działalności. Kiedyś jedna osoba napisała, że trzymamy koty w piwnicy i zastanawialiśmy się, co chce osiągnąć wypisując takie bzdury. Po pierwsze dom, w którym przebywają zwierzęta, nie ma piwnicy, a po drugie nasze koty wylegują się na drapakach i kanapach. Nie mamy jednak wpływu na tok myślenia innych ludzi. 


Posiada Pani w sobie ciepło, cierpliwość, dar i umiejętność poświęcenia czasu i wysiłku dla tych ,,najmniejszych”. Kiedy zrodziła się u Pani pasja pomagania im?

Odkąd pamiętam kochałam zwierzęta i właśnie dlatego kilka azylowych podopiecznych na stałe zostanie już w ,,Azylu”. Tak było na przykład z Thelmą i Louis. Te dwie sunie urodziły się w ,,Azylu”, ich mama zmarła przy porodzie. Od pierwszego dnia karmiłam je butelką, wstawałam w nocy, w ciągu dnia wszystko kręciło się wokół maleństw. Oczywiście były osoby chętne do adopcji, ale sunie musiałyby zostać rozdzielone i wówczas zapadła decyzja, że obie zostają w ,,Azylu”. ,,Azyl” to miejsce, gdzie wszystkie zwierzęta kocha się taką samą miłością, mają tu swój dom – tym różnimy się od schroniska. Ponadto działamy charytatywnie, to nie jest nasza praca zarobkowa. Robimy to wszystko po pracy, kosztem naszego życia prywatnego. Taką „pracę” trzeba kochać, inaczej nie da się tego robić. Z tego miejsca chciałabym podziękować mojej przyjaciółce Kasi Hoffmann. Jest ze mną w ,,Azylu” od samego początku, to taka „trudna przyjaźń”. Stajemy często przed trudnymi wyborami, wyzwaniami, nieprzychylnością niektórych ludzi, mamy niekiedy odmienne zdania na różne tematy, ale zawsze wychodzimy obronną ręką z trudnych sytuacji i zawsze razem. Jesteśmy takim fundamentem ,,Azylu”. 



Na jednej ze stron związanych z pomaganiem naszym ,,braciom mniejszym” spotkałam się z opinią, że zwierzęta mają duszę dziecka. Wydała mi się interesująca, ponieważ przejmujemy za nie odpowiedzialność w podobny sposób, jak za dzieci. W jaki sposób należy postępować, żeby zwierzęta czuły się szczęśliwe, bezpieczne i nie cierpiały w świecie zdominowanym przez człowieka? 

Miłość, cierpliwość i właściwa opieka – to wystarczy. Zwierzęta są szczęśliwe, gdy czują się kochane i żyją z nami, jako  członkowie rodziny, a nie dodatek. Obecność kochającego człowieka sprawia, że nie potrzebują do szczęścia nic więcej. Nie będą też cierpiały w „naszym” świecie pod warunkiem, iż ludzie uświadomią sobie fakt, że zwierzęta to żywe stworzenia, które czują ból, głód, strach. Potrzebują naszej opieki, bo same sobie nie poradzą, są zależne od nas – ludzi. Rozmnażanie ich jest bezsensowne. Polskie schroniska pękają w szwach, zwierzęta są usypiane, a ich bezdomność zwierząt niestety maleje. Istnieją oczywiście bardzo fajne schroniska, jak na przykład w Zielonej Górze, gdzie pracownicy i wolontariusze bardzo dbają o podopiecznych i przejmują się ich losem, nie dzieje się tam żadna krzywda. Należy jednak pamiętać o tym, że nawet najlepsze schronisko nie zastąpi domu i kochającego człowieka. Każde zwierzę powinno mieć swój dom i swojego człowieka, dla którego jest członkiem rodziny i który po prostu je kocha. 



W jaki sposób zwierzęta odwdzięczają się za okazaną pomoc? 

Zwierzę zawsze odwdzięczy się bezgraniczną miłością, wiernością i ogromnym zaufaniem. Przez mój dom przewinęła się ogromna ilość zwierząt (można liczyć w setkach), niektóre z nich były bardzo skrzywdzone nie tylko fizycznie, ale też psychicznie. Reagowały różnie, jedne strachem, inne brakiem kontaktu, jeszcze inne agresją wynikającą z obawy przed człowiekiem. Miłość, cierpliwość, troska i czas – to podstawowe zachowania, jakimi powinien kierować się człowiek  pomagający skrzywdzonemu zwierzęciu. Przez 7-letni okres działalności nigdy żadne zwierzę mnie nie pogryzło, nie zrobiło krzywdy. Zwierzęta to mądre stworzenia, które wyczuwają nasze intencje i zamiary. Za okazaną dobroć, troskę i opiekę odwdzięczają się wielką miłością oraz wiernością, jakiej my – ludzie moglibyśmy się od nich uczyć. 


Jakie zwierzęta obecnie zamieszkują ,,Azyl”?

Obecnie mamy osiem psiaków, pięć kotów (jeden kot jest w domu tymczasowym) i cztery kozy. Ta liczba jednak ciągle się zmienia. Dwa psy – Misiu i Hades, są w ,,Azylu” prawie pięć lat.  W tej chwili to starsze psiaki, dla których szukamy jednego domu. Są ze sobą bardzo zżyte i nie chcemy ich rozdzielać.  Adopcje starszych zwierząt to rzadkość, ale ciągle mamy nadzieję, że znajdzie się Ktoś, kto pokocha te psiaki od pierwszego spojrzenia i nie będzie zwracał uwagi na ich wiek, ale na cudowne charaktery. Jeśli chodzi o koty, długo na adopcję czeka już kotka Lilo. To czarna, kocia piękność. Preferowany dla niej domek to taki, gdzie będzie sama. Lilo uwielbia człowieka i najlepiej czuje się, gdy ma go na wyłączność. Oreo, dostojny, duży kocur o gołębim sercu również szuka pilnie domu. Toleruje wszystkie zwierzęta, kocha człowieka i najchętniej nie schodziłby z kolan. Niestety nie jest rasowy, ani nie jest małą, słodką kuleczką. Bardzo często ludzie właśnie takimi kryteriami się kierują. A ja zawsze zastanawiam się dlaczego. Przecież ten kot tak samo miauczy, ma też cztery łapy i ogon, a oprócz tego wspaniały charakter, ale to niestety nie zawsze wystarcza. Mamy również pod opieką cztery kozy odebrane interwencyjnie. Zulka, Zosia, Pestka i Ziutek zostaną u nas na zawsze. Mają tu zapewniony byt do końca swoich dni, nigdy nie trafią na ubój. 

W jakie angażujecie się inicjatywy ?

W tym roku naszym głównym celem jest sterylizacja bezdomnych kotek. Sporą część naszych funduszy przeznaczyliśmy właśnie na ten cel. Chcemy w ten sposób zmniejszyć bezdomność kotów, których w gminie Świebodzin jest bardzo dużo. Systematycznie również dowozimy karmę dla osób zajmujących się bezdomnymi kotami albo mających dużą ilość zwierząt. Dla takich osób pomoc w dokarmianiu jest bardzo potrzebna. Współpracujemy również ze schroniskiem w Zielonej Górze. 

Dlaczego należy sterylizować koty ?


Przede wszystkim dlatego, żeby zmniejszyć bezdomność kotów. W naszej gminie jest bardzo duża ilość bezdomnych kotów i teraz znów nadszedł sezon na rozmnażanie. Te nowonarodzone kocięta nie mają odpowiedniej opieki, chorują i większość z nich umiera. Nie powinno tak być. Sterylizacja zapobiega w dużej mierze takim zjawiskom. Temat sterylizacji/kastracji zwierząt budzi jeszcze kontrowersje wśród niektórych osób. Ludzie nie rozumieją, że takie zabiegi nie kaleczą, a przyczyniają się, np. do zmniejszenia zachorowania na nowotwory narządów płciowych u zwierząt i zapobiegają w wielu przypadkach ich bezdomności. 

Jakie są najważniejsze potrzeby ?

Cały czas tematem numer jeden jest sterylizacja bezdomnych kotek, ponieważ przyczynia się do zmniejszenia bezdomności kotów. Jeśli chodzi o potrzeby zwierząt znajdujących się pod opieką ,,Azylu” to zawsze mile widziana jest karma mokra oraz sucha dla psów i kotów. Mamy starsze psy i używamy specjalistycznej karmy dla seniorów. Mamy kotkę, która potrzebuje karmy dla kotów z problemami urologicznymi. Żwirek drewniany do kuwet jest również potrzebny. Brakuje nam również domów tymczasowych dla psów i kotów. Chcielibyśmy często pomóc większej ilości zwierząt, ale nie mamy warunków lokalowych, dlatego domy tymczasowe są dla nas na wagę złota. Nie wszyscy bowiem wiedzą, że ,,Azyl” to nie schronisko, tylko dom prywatny, w którym w tej chwili mieszka 9 psów, 5 kotów i 4 kozy. Niektóre z tych zwierząt zostaną w ,,Azylu” już do końca swoich dni, np. kozy dożyją tu swoich dni, nigdy nie zostaną oddane do ubojni.  

Jakie są najtrudniejsze i najpiękniejsze doświadczenia w pracy ze zwierzętami ?

Najgorsze doświadczenia to takie, kiedy trafiają do nas zwierzęta pobite, skatowane, którym „człowiek” wyrządził krzywdę. Trudno wtedy powstrzymać negatywne emocje. To niewytłumaczalne bestialstwo, za które powinny być wysokie kary więzienia. Jeśli ktoś świadomie, z premedytacją krzywdzi żywe stworzenie, nie cofnie się przed zrobieniem krzywdy każdej innej istocie. Nie każdy musi lubić/kochać zwierzęta i też nie każdy musi je mieć. Jeśli nie kochamy zwierząt, nie mamy potrzeby ich posiadania, nie bierzmy ich i nie róbmy im krzywdy, bo żadne zwierzę sobie na to nie zasłużyło i nie powinno być traktowane w ten sposób. Najpiękniejsze doświadczenia wiążą się z udanymi adopcjami. Kiedy zwierzę w nowym domu przechodzi fizyczną i psychiczną metamorfozę. Takie metamorfozy są niewiarygodne, czasami aż trudno uwierzyć, że to ten sam pies, kot, czy królik. Najfajniejsze są tzw. „złote strzały”, kiedy zwierzę stare, chore, nie mające praktycznie szans na adopcję, znajduje domek. Bardzo cenię sobie ludzi, którzy przy adopcji kierują się sercem i ofiarowują domek najbardziej potrzebującym zwierzakom. Są to wspaniałe osoby, dla których nie liczy się fakt, czy zwierzę jest rasowe, czy nie. Ostatnio został adoptowany kot Krzyś. Praktycznie nie miał szans: dorosły, pięcioletni kocur, nie bardzo lubiący kontakt z człowiekiem, a na dodatek zwykły biało-szary dachowiec. Myślałam, że zostanie u mnie na zawsze. Znaleźli się jednak ludzie, którzy zapytali o kota, który ma niewielkie szanse na adopcję. Spotkaliśmy się, opowiedziałam o Krzysiu i zapadła decyzja o adopcji. W tej chwili Krzyś ma cudowny dom i stał się kotem, który sam prosi o pieszczoty i głaskanie. Trzeba pamiętać o tym, że to nie rasa decyduje o zachowaniu zwierzęcia, tylko nasza miłość, cierpliwość i sposób, w jaki traktujemy zwierzę. Kundelki, czy ,,dachowce” będą nam wdzięczne do końca życia za dom i ofiarują swoją dozgonną miłość, wierność i oddanie. Mam też przyjaciół, którzy adoptowali z ,,Azylu” chorego na białaczkę kota Elzo. To nieuleczalna, śmiertelna choroba w przypadku kotów, ale dzięki tym ludziom Elzo przeżył swoje ostatnie miesiące w kochającym domu. To są piękne adopcje. Było ich sporo i nie sposób omówić wszystkie przypadki. 

Czy dużo osób pomaga ,,Azylowi”?

Są ludzie, którzy pomagają bezustannie, organizują zbiórki, przywożą karmę, wspierają nas finansowo i pamiętają o nas przy corocznym rozliczeniu 1%. Jesteśmy bardzo wdzięczni za taką pomoc, jest ona dla nas nieoceniona. Każde dobre słowo daje siłę do dalszego działania. Tym wszystkim ludziom serdecznie dziękujemy. 


Co może zrobić człowiek, jako jednostka, aby chronić zwierzęta i naszą planetę, która jest  zatruwana i niszczona? 

Ekologia i ochrona środowiska to bardzo ważne zagadnienia dla nas, przyszłych pokoleń i naszej planety. Myślę, że powinniśmy zacząć od siebie. Kilka nawyków, które możemy wprowadzić do naszego codziennego życia na pewno zaprocentuje w przyszłości. Segregacja śmieci, oszczędzanie wody, pakowanie zakupów w torbę, np. lnianą lub papierową, a nie plastikowe torebki, które rozkładają się latami, wyłączanie światła, czy urządzeń elektrycznych. Zbędne ubrania, czy zabawki zamiast do śmieci możemy wynieść do specjalnych kontenerów lub oddać potrzebującym. To kilka przykładów, które nie wymagają od nas wielkiego nakładu pracy, a na pewno przyczynią się do poprawy środowiska. Zamiast samochodu warto też wybrać rower lub spacer. Ja na przykład przy kupnie kosmetyków zawsze sprawdzam, czy były testowane na zwierzętach. Ginące co roku gatunki zwierząt na naszej planecie, czy wycinanie ogromnych połaci drzew to bardzo poważny problem. Ingerując w tak drastyczny sposób w przyrodę, która rządzi się swoimi prawami, niszczymy naszą planetę w bardzo konsekwentny i bezmyślny sposób. 


Jakie są Pani plany i marzenia związane z ,,Azylem”?


Przede wszystkim znalezienie dobrych domów dla kotów. Koty nie czują się komfortowo mieszkając w jednym domu z psami. To zwierzęta o bardzo delikatnej psychice. W związku z tym nowe domy to priorytet. Jesteśmy też w trakcie przebudowy ogrodzenia dla psów, wybiegu dla kózek i naprawy paśnika. Marzenia – zawsze te same, aby  jak najwięcej naszych podopiecznych znalazło kochających opiekunów.