Śmiertelna choroba pszczół w powiecie ostrowskim. Trzeba palić całe pasieki



Bardzo niebezpieczna choroba pszczół pojawiła się w naszym powiecie, dokładnie w miejscowości Słaborowice.


foto: infostrow


Powiatowy Lekarz Weterynarii w Ostrowie Wielkopolskim informuje, że na terenie gminy Ostrów Wielkopolski wykryto ognisko zgnilca amerykańskiego pszczół. Na chorobę tę chorują tylko pszczoły i nie jest ona groźna dla ludzi. W związku z wystąpieniem ogniska choroby został wyznaczony obszar zapowietrzony w promieniu 6 km od ogniska. Obszar ten został oznaczony tablicami informacyjnymi ,,UWAGA ZGNILEC AMERKAŃSKI PSZCZÓŁ „OBSZAR ZAPOWIETRZONY’’. 


Wszystkie restrykcje weterynaryjne dotyczą tylko właścicieli pasiek w wyznaczonym obszarze. Powiatowy Lekarz Weterynarii informuje, że spożywanie miodu nie jest zagrożeniem dla zdrowia ludzi- czytamy w komunikacie.

Co to takiego ?
Zgnilec amerykański, fachowo nazywany zgnilcem złośliwym, jest bardzo groźną chorobą pszczół. Choć bakteria atakuje wyłącznie larwy, to najbardziej skutecznym sposobem uratowania pasieki jest spalenie ula wraz z całą pszczelą rodziną.

Chorobę wywołuje bakteria Paenibacillus larvae zwana lasecznikiem larwy. Pojawia się, gdy pszczoły nie mogą zebrać odpowiedniej ilości nektaru, spadzi lub pyłku (czyli, gdy jest mało pożytku pszczelego) dla dużej ilości czerwiu i pszczoły karmicielki ograniczają do minimum pokarm dostarczany czerwiom.

Bakterie lasecznika pojawiają się i namnażają błyskawicznie, uszkadzając ściany jelita. Zarażone larwy zamierają w zasklepionej komórce – gniją, przybierając kolor brunatnożółtawy, brunatny a w końcu czarny. W ciągu przeciętnie 4 dni umierają. Masa zamarłego czerwiu wydaje charakterystyczny zapach przypominający zapach kleju stolarskiego.

Robotnice usuwają martwy czerw z ula, przenosząc bakterie na odnóżach i narządach gębowych do pokarmu, którym karmią zdrowe larwy. W ten sposób choroba rozprzestrzenia się w całym ulu. Bakterie umiejscawiają się na wszystkich częściach ula, na plastrach, w miodzie, w pyłku i w wosku. Osłabiona pszczela rodzina jest podatna na ataki silniejszych rodzin, które z kolei przenoszą zarazę do zdrowych uli.

Paenibacillus larvae atakuje od wiosny do jesieni, a najsilniej w lipcu i sierpniu. Rozwojowi choroby sprzyja brak odpowiedniej higieny w ulach, niemniej zgnilec może pojawić się nawet we wzorcowej pasiece, jeśli pojawią się w niej pszczoły z zarażonych uli. Zagrożeniem są nie tylko obce pszczoły - bakterie zgnilca przenoszą się do ula przez miód, wosk, sprzęt pszczelarski, a nawet przez ubranie pszczelarza. Są bardzo odporne – jedynym naprawdę skutecznym sposobem na powstrzymanie zarazy jest spalenie ula wraz z całą pszczelą rodziną i zaoranie i odkażenie ziemi po pasieczysku.

Choroba ta pojawia się w pasiekach na terenie całego kraju. Jest bardzo groźna i jest zwalczana z urzędu przez służby weterynaryjne. O jej występowaniu informują tabliczki z napisem „Zgnilec amerykański pszczół – Obszar zapowietrzony”. Ten obszar obejmuje teren w promieniu 6 km od ogniska choroby.

Zgnilec amerykański nie zagraża ludziom bezpośrednio, natomiast pośrednio jak najbardziej, ponieważ może powodować trudności z zapylaniem roślin na terenach sadowniczych / ogrodniczych. - Zgnilec doprowadza przecież do śmierci całej rodziny pszczelej – mówił dr. hab. profesor Zbigniew Kołtowski z Zakładu Pszczelnictwa Instytutu Ogrodnictwa w Puławach. Jest to choroba zakaźna, więc obejmuje całą pasiekę, a może i sąsiednie. Ma to więc wpływ środowiskowy, ponieważ pasieki z zapowietrzonego rejonu zamierają.

Dopiero wiosną okaże się, ile pszczół wymarło z powodu zgnilca amerykańskiego. Na marginesie warto jednak dodać, że ilość pszczół na terenach sadowniczo-ogrodniczych zależy nie tylko od pszczelarzy, ale – może w największym stopniu – od sadowników i ogrodników stosujących chemiczne środki ochrony roślin.

źródło:  infostrow