Miał być pokarmem dla pytona. Ostatecznie został wyrzucony przez właścicielkę
Na takie znalezisko natknęła się wczoraj mieszkanka Kielc, przy osiedlowym chodniku.
Szczur, w przedziwnej, skleconej byle jak konstrukcji, od biedy mogącej nosić miano klatki, poidło z wodą zieloną od glonów, na dnie resztki nieokreślonego jedzenia pływającego w cuchnącej cieczy. Na wyposażeniu również stare majtki, skarpetka, pielucha i kilka szmat, wszystko niemiłosiernie śmierdzące.
Na miejscu pojawiła się właścicicielka biednego gryzonia, twierdząc, że szczura uratowała od śmierci - miał być pokarmem dla pytona, a musiała się go pozbyć z mieszkania na żądanie teścia, gdyż niedawno została mamą i nie było zgody na tak uciążliwego lokatora, ze względu na noworodka.
Co zresztą nie dziwi, bo warunki w jakich było utrzymane zwierzę, wołały o pomstę do nieba.
Zapadła decyzja o zabraniu szczura, a właścicielka została pouczona i poproszona, żeby już nigdy nie ratowała zwierząt - nie robi się tego po to, żeby potem się nad nimi znęcać, świadomie lub nie.
To biedne stworzenie spędziło w tej okropnej klatce całe swoje życie - nigdy nie był wypuszczany, bo podobno nie chciał wychodzić...
Ta historia ma szczęśliwe zakończenie - zwierzak przeżył, mimo skandalicznych, skrajnie niechlujnych warunków i niewłaściwej opieki. Jest już w nowym domu, dziś czeka go przegląd weterynaryjny.
Ale ile zwierząt, żyje w absolutnie niewłaściwych warunkach, w ciasnych klatkach, których opiekunowie nie zadają sobie trudu zdobycia wiedzy na temat podstawowych potrzeb gatunku?
Bądźmy świadomymi opiekunami i jeśli nie możemy właściwie zadbać o zwierzęta, stworzyć im odpowiednich warunków, po prostu ich nie bierzmy, a jeżeli już mamy i nie jesteśmy w stanie zajmować się nimi jak należy, poszukajmy kogoś, kto będzie potrafił.
tekst oryginalny, źródło