Uratowali życie niespełna 2-letniego chłopczyka. Malec nie oddychał i był cały siny


Do mieszkania, w którym strzelińscy policjanci prowadzili czynności do jednej ze spraw, wbiegła nagle zapłakana i roztrzęsiona kobieta krzycząc „Dziecko mi się dusi...”. Natychmiast jeden z funkcjonariuszy pobiegł za matką niespełna 2-letniego chłopczyka, a drugi wezwał pogotowie ratunkowe. Malec był cały siny i nie oddychał. Policjant niezwłocznie rozpoczął udzielanie pierwszej pomocy, po której dziecko zaczęło oddychać i odzyskiwać przytomność. Na szczęście wszystko skończyło się szczęśliwie.


foto: policja

Wczoraj około godz. 20.00 w Strzelinie przy ul. Grota Roweckiego policjanci z komendy powiatowej realizowali czynności służbowe związane ze śmiercią samobójczą 62-letniego mężczyzny. 


W pewnej chwili do mieszkania w którym znajdowali się funkcjonariusze wbiegła zapłakana i roztrzęsiona kobieta krzycząc „Dziecko mi się dusi.…”. Matka była w szoku, nie wiedziała co robić. Natychmiast na pomoc ruszył funkcjonariusz mł. asp. Artur Ozymko, który pobiegł za kobietą. W jej mieszkaniu na rękach starsza kobieta trzymała dziecko, które nie oddychało i było zupełnie sine. Policjant zachował zimną krew i natychmiast przystąpił do udzielania malcowi pierwszej pomocy.

Dramatyczna akcja zakończyła się sukcesem. Dzięki reanimacji dziecko wypluło kawałki papieru i zaczęło samodzielnie oddychać i odzyskiwać przytomność. Na miejsce drugi z policjantów asp. szt. Krzysztof Ciężarek wezwał pogotowie ratunkowe, gdzie po przebadaniu dziecko zostało pod opieką matki.

Policjant, który uratował dziecko twierdzi, że nie jest żadnym bohaterem, jak dodał - „Najważniejsze, że dziecko zostało uratowane”. Funkcjonariusz domyślił się, że dziecko zakrztusiło się czymś, dlatego skierował jego główkę w dół i klepnął w plecy. „Nie wiedziałem czym się zakrztusiło, nie można było popełnić błędu”.

Jak się później okazało, dziecko jedząc cukierka zadławiło się kawałkami papieru. Na szczęście wszystko się skończyło szczęśliwie.

asp. szt. Wojciech Jabłoński

Jacek Waś