Zagłodzone, martwe, zwierzęta, jedno z wrośniętą obrożą. Właściciela interesował głównie alkohol

O tym jak alkohol może pozbawić resztek rozumu - ciąg dalszy. Tym razem 35 - letni Kamil J. ze wsi Gocanowo pod Kruszwicą znaleziony został pijany w swoim mieszkaniu. Tuż za ścianą mieszkania - umierały zwierzęta. Niestety udało się uratować tylko psa. Reszta poumierała z głodu. Jako Pogotowie dla Zwierząt odebraliśmy psa z wrośniętą kolczatką.

Z informacji w jakich posiadaniu było Pogotowie dla Zwierząt wynikało, iż na terenie posesji, w kojcu za mieszkaniem znajduje się pies mieszaniec maści beżowej, któremu kolczatka wrosła w skórę. Rany te na szyi były liczne i głębokie. Sączyła się z nich ropa. Zgrubienia na skórze były stare. Wynikało z tego, iż zwierzę cierpiało od dłuższego czasu a jego właściciel nie interesował się stanem psa. W tym czasie interesował się kolejnymi "flaszkami".



Kiedy na miejscu pojawili się wolontariusze z Kruszwicy wezwano patrol policji. W garażu należącym do mężczyzny znaleziono klatki z martwymi zwierzętami. Były to dwa króliki, papuga oraz koszatniczka. W kartonie znajdował się kolejny królik oraz papuga. Zwierzęta te zmarły na skutek zagłodzenia.
Trzeba było zabezpieczyć je na sekcję zwłok. W oczekiwaniu na jej wyniki pojechaliśmy z odebranym psem do lekarza weterynarii. Po zdjętej kolczatce oczyściliśmy rany na skórze. "Nero" bo tak ma na imię to samiec w wieku około roku. Mocno niedożywiony i bardzo cierpiący. Kolce z obroży wrastały mu miesiącami w ciało. Psiak dzielnie znosi zabiegi weterynaryjne. Trafia do naszego azylu, gdzie po kolejnych dniach opieki weterynaryjnej powinien dojść do siebie i znaleźć nowy dom tymczasowy.

Co ze sprawcą? 35 - letni Kamil J. na pewno odpowie za znęcanie się nad zwierzętami. Grozi mu za to kara do 3 lat pozbawienia wolności. Z mieszkania wyprowadza go policja. Zostaje zatrzymany na 48 godzin. W tym czasie musi wytrzeźwieć a potem złożyć zeznania. Dopilnujemy osobiście aby odpowiedział karnie za cierpienie i śmierć zwierząt.