Pieniądze przeznaczone na nowe seicento dla Sebastiana K. zniknęły. Zawiadomienie wpłynęło do prokuratury

Sebstian K. brał udział w wypadku z uczestnictwem kolumny Beaty Szydło. Internauci zebrali dla niego 150 tys. zł. na nowe seicento. Po pieniądzach nie ma śladu. Zawiadomienie w tej sprawie trafiło do prokuratury. Jak ustaliła Wirtualna Polska złożone zostało przez Rafała Bieguna – organizatora zbiórki. 

Internauci pospieszyli z pomocą Sebastianowi K., który uczestniczył w wypadku z udziałem kolumny Beaty Szydło. Rafał Biegun założył zbiórkę na nowy samochód. Celem stało się 5 tyś zł., bo tyle miało kosztować nowe seicento. 


Przy całym nagłośnieniu sprawy ciężko będzie mu odzyskać wrak auta, jak obecnie rządzącym wrak samolotu. To będzie niewątpliwie długa i trudna droga. W ten sposób chciałbym mu ją ułatwić i zapewnić choć trochę spokoju oraz ograniczyć jego wydatki" – wyjaśniał powód założenia zbiórki Rafał Biegun. Obiecywał przy tym, że zebraną kwotę w całości przekaże Sebastianowi. 

Zbiórka była hitem internetu. Natomiast zebrana suma przeszła najśmielsze oczekiwania. W krótkim czasie 8 tyś osób łącznie wpłaciło 150 tys. 640 zł. zamiast 5 tys. 

Pełnomocnik Sebastiana K. przekazał informację, że o dalszych losach kwoty uzyskanej podczas zbiórki zdecyduje, gdy zakończy się postępowanie sądowe w sprawie wypadku. Środki miały być do tego czasu zdeponowane na specjalnej lokacie. 


Wirtualna Polska ustaliła, że pieniądze nie trafiły ani do Sebastiana K., ani na lokatę. Organizator zbiórki – Rafał Biegun przelał całą sumę bliskiej mu osobie, na jej prywatne konto. Z zawiadomienia, które trafiło do prokuratury wynika, że osoba ta, miała wymusić na Rafale Biegunie takie działanie. Możemy także przeczytać w piśmie, że część zebranej kwoty przelanej na konto wspomnianej osoby zajął komornik. Reszta sumy miała być przeznaczona na spłacenie czynszu i wydatki bieżące. – Przedmiotowe zawiadomienie wpłynęło do Prokuratury Rejonowej w Krakowie-Podgórzu – potwierdza fakt, że pismo wpłynęło  Agnieszka Nowak, prokurator rejonowy. Rafał Biegun odmówił komentarza na ten temat. 

Pełnomocnik Sebstiana K. dowiedział się od Wirtualnej Polski, że pieniądze zniknęły.  – Oczywiście szkoda. Mój klient miał zamiar znaczącą część zebranych środków przeznaczyć na cele charytatywne – zakomunikował Wirtualnej Polsce mec. Władysław Pociej.  


Adwokat nie zamierza wyjawić, jak wyglądało porozumienie między organizatorem zbiórki, a jego klientem w sprawie, gdzie zebrana kwota będzie zdeponowana. – Jest to objęte tajemnicą adwokacką – powiedział mec. Pociej. – Za wcześnie na oceny. Internauci wpłacali te pieniądze dla Sebastiana, stąd uznać należy, że stanowiły jego własność. Czy doszło do złamania prawa? Nie znam szczegółów dotyczących "wydania" tych pieniędzy, zbadany musi być zamiar "wydającego", jego świadomość co do statutu prawnego tych pieniędzy. Wiemy zatem w chwili obecnej zbyt mało, natomiast niewątpliwie rzecz wymaga badania procesowego – wyjaśnia pełnomocnik Sebastiana K. Również brak jest odpowiedzi ze strony serwisu Pomagam.pl na temat zasad przelania kwoty po zakończeniu zbiórki. Tłumaczy w swoim regulaminie na stronie internetowej, że ,,nie jest organizatorem takich zbiórek, a jedynie narzędziem umożliwiającym organizatorom zbiórek ich publikowanie, a innym użytkownikom serwisu – dokonywanie wpłat". Dodaje również: ,,Nasza społeczność opiera się na zasadzie wzajemnego zaufania (…) ze względu na ilość zbiórek prowadzonych na Pomagam.pl nie jesteśmy w stanie kontrolować sposobu wydatkowania zebranych środków". 

Proces w sprawie zderzenia fiata Seicento i samochodu kolumny Biura Ochrony Rządu, które miało miejsce w lutym 2017 r. w Oświęcimiu rozpoczął się w październiku 2018 r. Podczas wypadku została poszkodowana m.in. Beata Szydło, ówczesna premier. Sebastian K. został oskarżony o spowodowanie wypadku, jednak nie przyznaje się do winy. 


źródło: wiadomości.wp.pl