,,Linka śmierci” w świętokrzyskim lesie prawie odcięła głowę motocykliście



Uważajcie w lasach na rowerach i motorach! Ktoś rozciąga linki, druty wiązałkowe i żyłki – informuje poszkodowany motocyklista ze świętokrzyskiego. Mężczyzna prawie wbił się w drut przywiązany między drzewami. Na facebookowym zdjęciu, które wstawił chłopak, widać ,,poderżnięcie” na jego szyi.


zdjęcie: Facebook



Do wypadku doszło na pograniczu trzech gmin powiatu kieleckiego – Daleszyc, Górna i Bielin. Chłopak jednak nie zgłosił sprawy na policję, nie zamierzał roztrząsać problemu. Wiesław Janus, sołtys Skorzeszyc w gminie Górno w powiecie kieleckim mówi, że problem jest poważny. - Drut, który tutaj zawieszono może nie tylko uszkodzić kręgi, ale może nawet uciąć głowę – tłumaczy Wiesław Janus. Wyjaśnia również, że motocyklista miał dużo szczęścia z powodu małej prędkości jazdy, golfu na szyi i kasku.

O co właściwie chodziło?

Czy motywem działania osoby, która założyła pułapkę, było pozbycie się intruzów z prywatnego lasu? Sołtys Skorzeszyc uważa, że linka mogła być rozciągnięta na kilku drzewach w celu pozbycia się osób, które wyrzucają do tamtejszego lasu śmieci. A problem z odpadami jest tam bardzo poważny! Nie chodzi tylko o ogromne, wypełnione worki, ale o spalane części do aut, całe kawałki karoserii...

Nie wiem dlaczego ktoś rozwiesił tutaj linkę. Czy dlatego, żeby zaznaczyć swój teren czy po to, żeby kogoś przestraszyć. Pewne jest tylko to, że było to działanie celowe mające odstraszenie niepowołanych osób wjeżdżających na teren prywatny – zastanawia się sołtys. – Niestety to nie pierwsza tego typu sytuacja na tym terenie – dodaje.

Robią po to, żeby zabić

Poszkodowany chłopak tłumaczy, że wstawił zdjęcie na Facebooka, ponieważ chciał przestrzec pozostałych motocyklistów. Mamy bowiem do czynienia z ogromnym hejtem na miłośników tych maszyn.

Niestety, ale wszyscy motocykliści wrzucani są do jednego wora. Kilka lat temu podobna linka odcięła głowę młodemu chłopakowi, a ludzie w komentarzach pod artykułem pisali, że dobrze mu tak. O jednego śmiecia mniej – mówi Michał Romaniec, prezes Kieleckiego Klubu Motocyklowego „Wena”. Dodaje też, że jeśli ktoś nie życzy sobie u siebie motocyklistów, może powiesić tabliczkę z napisem ,,teren prywatny”. Osoby, które świadomie łamią taki zakaz, mogą zostać wezwane do odpowiedzialności karnej. - Dla mnie osoby, które wywieszają tego typu linki działają z premedytacją i podlega to pod usiłowanie zabójstwa. One robią to po to, żeby zabić - podkreśla Michał Romaniec. Wspomina też, że trzy lata temu w Kielcach wydarzyła się podobna sytuacja. Motocyklista, gdy wjeżdżał na założoną między drzewami linkę puścił odruchowo motocykl. Tylko dzięki temu przeżył.

Gdyby aorta została przebita

– Osoba, która rozwiesza takie linki musi zdawać sobie sprawę, że ryzykuje życiem młodych ludzi. Oczywiście takie zachowania są incydentalne, ale niestety już kilka razy się z nimi spotkałem – mówi Grzegorz Rybus, prezes Brzezińskiego Klubu Motorowego. Tłumaczy również, że miłośnicy motocykli korzystają z dużej ilości tras w województwie. Większa ich część została w tym celu przygotowana, m.in. na odbywające się rajdy Enduro. – Po zawodach zostały nam tysiące wyjeżdżonych dróg i miłośnicy naszego sportu chcą z nich korzystać – tłumaczy Rybus. Mówi, że czasami zdarzy się im pojechać w miejsce, które nie jest przeznaczone dla motocyklistów. –Motocykliści wykorzystują też drogi wewnętrzne w lesie, ale zazwyczaj robią to po to, żeby przejechać z jednego miejsca na drugie – tłumaczy Grzegorz Rybus. Druty wiązałowe, czy niebezpieczne linki nie są jedyną metodą ,,pogromców motocyklistów” – dodaje. W lasach można wjechać na deski nabite gwoździami. Niektórzy w taki sposób napinają gałęzie drzew, by poruszone przez motocyklistę jadącego z przodu, z całym impetem uderzyły w człowieka, który jedzie za nim. – Dla mnie takie rzeczy są skandaliczne i powiem jedno. Chłopak, który najechał ostatnio na tę linkę miał mnóstwo szczęścia. Gdyby drut przebił mu aortę to wykrwawiłby się w trzy minuty – podkreśla Rybus.

źródło: Gazeta Lubuska