Chłopak bez pamięci



,,Nie ważne jak trudno będzie wam dążyć do spełnienia marzeń, tak jak Dawidowi odnaleźć samego siebie, nie poddawajcie się mimo trudności. To one tak naprawdę budują nas i nasz charakter”. Rozmowa z Michałem Kowalkowskim – autorem powieści ,,Chłopak bez pamięci”. 
foto: prywatne archiwum 

W.L.: ,,Chłopak bez pamięci” to książka, która intryguje tytułem i oprawą graficzną. Jaki jest motyw przewodni tej historii? 
M.K.: Spotkałem się już z kilkunastoma pozytywnymi opiniami na temat okładki i tytułu. Cieszy mnie, że również Panią zaintrygował. Jeśli chodzi o fabułę mojej najnowszej powieści, niestety nie mogę zdradzić więcej niż to, co zawarte jest na odwrocie książki. Z książkami podobnie, jak z filmami, im więcej wiesz, tym nudniejszy staje się seans. Oczywiście zaznajamiam się z tematyką filmu, ale nie oglądam zwiastunów, które zdradzają bardzo często najciekawsze momenty, a czasami pozwalają domyślić się jaki będzie finał. W przypadku mojej książki nie dowiecie się zbyt wiele, dopóki sami jej nie przeczytacie.



W.L.: Czy w jej treści istnieje analogia do Pana życia? 
M.K.: Każdy pisarz ukrywa w książce cząstkę siebie. Czasami książki budowane są na podstawie osobistych doświadczeń pisarza, a czasem tylko w niektórych miejscach autor ukrywa część siebie. „Chłopak bez pamięci” to książka, którą pisało mi się niełatwo, ale też z ogromną fascynacją. Podjąłem się trudnego zadania opisania przygód chłopaka, który nie dość, że stracił pamięć, to jeszcze przenosi się w czasie. Nie pogubienie się w różnych wątkach i czasie, wymagało mocnego skupienia. Myślę, że jedyne, co łączy mnie z głównym bohaterem to poczucie zagubienia w otaczającym nas świecie, chęć odnalezienia odpowiedzi na nurtujące nas pytania i ogólne zamyślenie się nad sensem życia. Nie ukrywam, że lubię dużo myśleć, obserwować i poszukiwać. Jestem ciekawy świata i życia. Myślę, że podobnie jak główny bohater Dawid Miły. 
W.L.: Co zainspirowało Pana do napisania książki? 
M.K.: Inspiracja, czym tak naprawdę jest? Wielu pisarzy zaznacza, że inspiracja to coś tak naprawdę chwilowego i niepewnego. Może się pojawić, ale nie musi. Doświadczyłem tego szczególnie podczas pisania CBP. Zdarzały się tygodnie albo i miesiące, przez które nie napisałem ani zdania. Odkryłem dzięki temu doświadczeniu i wskazówkom wielu pisarzy, że tak naprawdę musimy zaprzeć się, siadać przed komputerem i po prostu pisać, pisać i jeszcze raz pisać. Wiele razy w trakcie pisania, wpadałem w tak zwany „trans” pisząc pod natchnieniem, a wyobraźnia sama podawała każdą linijkę. 
W.L.: Przebywał Pan przez jakiś czas w zakonie. Wybór padł jednak na świecką stronę życia. Czy zrezygnował Pan na dobre z duchowej ścieżki? 
M.K.: O zakonie i mojej drodze do niego, mógłbym tak naprawdę napisać oddzielną książkę, ale postaram się skrócić to do minimum. Spędziłem trzy lata w zakonie franciszkańskim, potocznie zwanym franciszkanie brązowi. Był to czas, w którym przechodziliśmy „drogę” z jednej miejscowości, w której odbywał się postulat, do drugiej, w której przebywałem przez dwanaście miesięcy w nowicjacie, odcięty od telewizji, internetu, telefonu i kontaktu ze światem. Jedynym sposobem na porozumiewanie się z najbliższymi był kontakt listowny. Absolutnie nie żałuję czasu spędzonego w klasztorze. Nazywam go czasem „wojska”, w którym poukładałem wiele spraw wewnętrznych, nabrałem charakteru i nauczyłem się porządku i dyscypliny. Tak naprawdę, to właśnie tam rozpoczęła się moja przygoda z pisaniem. Po przeczytaniu „Władcy pierścieni” J.R.R Tolkiena, sam zacząłem tworzyć swoje historie. Czas trzech lat był dla mnie wystarczający, aby móc poznać życie zakonne i  stwierdzić, że na dłuższą metę (to znaczy do końca życia) to miejsce nie jest dla mnie. Nie zrezygnowałem z drogi osoby duchownej. Wciąż jestem osobą wierzącą i praktykującą, ale zrozumiałem, że zostanie zakonnikiem nie jest moim powołaniem. Aktualnie mam kochającą narzeczoną, z którą zaplanowaliśmy ślub w przyszłym roku. W czerwcu miną cztery lata odkąd wróciłem do domu. Pamiętam jak ojciec magister (przełożony naszej grupy w zakonie) próbował przekonać mnie, abym został: „Masz aspiracje, aby zostać księdzem, pracować z młodzieżą, grasz na gitarze, umiesz się wysłowić, pęknie śpiewasz i czytasz. Byłbyś idealnym księdzem”  –  mówił. Kiedy jednak zrezygnowałem, powiedział mi: „Gdy miną cztery lata od dzisiejszego dnia, napisz mi, czy jesteś szczęśliwy. Jestem pewien, że nie będziesz”. Tak więc, jeśli trafi to do ojca magistra, to ojcze, jestem szczęśliwy. 


W.L.: Pamięć w pewnym sensie nas kształtuje. ,,Chłopak bez pamięci” brzmi jak ktoś, kto nie posiada tożsamości, nie zna siebie. Nie wie o tym, co sprawia, że jest właśnie ,,taki”. Nie ma pojęcia o swoich korzeniach. Musi być mu ciężko, bo nie potrafi przewidzieć, jak postąpi. Czy główny bohater posiada zaufanie do samego siebie? 
M.K.: I właśnie ten wątek oraz przenoszenie się w czasie, są w tej książce najfajniejsze. Dawid Miły nie ma pojęcia gdzie jest, kim jest i jak do tego wszystkiego doszło. Musi szukać odpowiedzi na to, co się z nim stało i dlaczego. Oczywiście nie może zaufać samemu sobie, ponieważ stracił swoją tożsamość, stracił samego siebie. Z pomocą jednak przyjdzie mu jego najlepszy przyjaciel, ale tak jak wyżej wspomniałem nie mogę zdradzić zbyt wiele. Uważam, że sama zasłona tajemnicy nad książką i jej fabułą powinna zachęcić czytelników do tego, aby przeczytać i dowiedzieć się, o co tak naprawdę chodzi. 
W.L.: Czy powstają już kolejne pomysły na książki? 
M.K.: Jak najbardziej TAK! Już nie mogę się doczekać jak usiądę przed komputerem i wskoczę w świat kolejnej powieści. W mojej głowie czekają trzy konkretne pomysły na książki, więc jest o czym pisać. W tym miejscu podzielę się z wami moim małym marzeniem. Chciałbym móc wyjechać do Zakopanego, zaszyć się w drewnianym domku z widokiem na Giewont i przez okrągły miesiąc, odcięty od świata, pisać książkę. To byłoby coś wspaniałego. 
W.L.: Czy duchowość odgrywa w Pana twórczości większą rolę? 
M.K.: Jeśli chodzi o książkę CBP, to oczywiście jest w niej zawarty wątek religijny i jest on nawet dosyć obszerny. Ale myślę, że w poczuciu zagubienia, jakiego doświadcza główny bohater trudno byłoby ominąć ten wątek. Jako człowiek kierujący się w życiu (a przynajmniej próbujący kierować się) wartościami zawartymi w Ewangelii, trudno jest przejść obok nich obojętnie podczas pisania. 
W.L.: Jaki jest przekaz Pana twórczości?
M.K.: Upór maniaka. Nie ważne jak trudno będzie wam dążyć do spełnienia marzeń, tak jak Dawidowi odnaleźć samego siebie, nie poddawajcie się mimo trudności. To one tak naprawdę budują nas i nasz charakter. To one sprawdzają nas tak, jak ogień złoto. Gdyby wszystko w naszym życiu miało pojawiać się po pstryknięciu palcami, nie docenilibyśmy wartości naszych marzeń i osiągniętych szczytów. 
Już w tym miejscu chcę podziękować tym, którzy zakupią moją książkę „Chłopak bez pamięci”. Mam nadzieję, że będziecie bawić się podczas jej czytania tak dobrze, jak ja, gdy ją pisałem. 

Rozmawiała: Weronika Ladra