7-letni chłopiec zmarł w szpitalu. W jego rączce lekarz znalazł list do rodziców



Chłopiec nie miał łatwo. Był wyzywany, zaniedbywany i bity przez swoich rodziców. W swoim krótkim życiu nie zaznał miłości. 

foto: avan-ti

Gdy Vania trafił do szpitala z powodu obrażeń, które spowodowali u niego rodzice, nie udało się go uratować. Chłopiec zmarł, a lekarz znalazł w jego rączce list. 

„ Droga mamo i tato. Bardzo mi przykro, że jestem takim dziwakiem i kretynem. Przeżywam to, bo przez to mnie nie kochacie. Nigdy nie chciałem Was denerwować, po prostu, przez całe życie chciałem być przez Was przytulany i żebyście chociaż raz powiedzieli mi, że mnie kochacie. Tato, chciałem, żebyś od czasu do czasu pobawił się ze mną, potrzymał mnie za rękę na spacerze lub zaśpiewał ze mną. Nie wiem co jeszcze Wam powiedzieć. Jest mi bardzo wstyd, że nigdy nie będę takim, jakim powinienem być...”


Vania w pamiętniku opisał swoje życie. Ten mały człowiek nie marzył o drogich zabawkach. On pragnął jedynie miłości swoich rodziców. Chciał być przytulany, ważny i kochany. Marzył o tym, żeby rodzice uśmiechali się do niego i by go nie bili. A dostawał za wszystko. Za wylaną herbatę, zmoczone w kałuży ubranie, za złą ocenę, a czasem zupełnie bez powodu. Biła go i mama i tata. Raz ojciec uderzył go tak mocno, że stracił przytomność. Trafił do szpitala. Gdy został na oddziale, rodzice nie odwiedzali go. Chłopiec bardzo za nimi tęsknił. Pielęgniarki pocieszały go, że w końcu rodzice przyjdą do niego, ale oni nie przyszli.


Dwa dni później Vania umarł.


Chłopiec cierpiał w samotności. Bez bliskości, wsparcia, zrozumienia. Zmarł nie zaznawszy miłości. 


Życie każdego dziecka powinno być wolne od przemocy, a jego dom powinien być bezpieczną przystanią. Wszystkie dzieci potrzebują miłości, czułości i bezpieczeństwa. Czasem uścisk znaczy więcej, niż nam się wydaje. 


Renata Zalewska-Ociepa

źródło: avan-ti.net