10–letnia dziewczynka pobita na szkolnym placu zabaw

10 – letnia uczennica Szkoły Podstawowej nr 10 w Kaliszu została zaatakowana i pobita przez równolatka. Wszystko działo się na terenie szkoły, pod okiem kamer monitoringu. Zdaniem ojca dziecka, pobita dziewczynka leżała na trawniku i przez długi czas nikt nie zareagował. W pierwszej chwili szkoła nie powiadomiła też pogotowia ani policji. Dyrekcja tłumaczy, że wszystkie procedury zostały zachowane, a dziewczynka otrzymała odpowiednią pomoc. Sprawą zajmuje się już policja i kuratorium oświaty.


foto ilustracyjne: g/w


1 kwietnia na placu zabaw przy Szkole Podstawowej nr 10 w Kaliszu bawiła się grupka uczniów. W pewnym momencie doszło do kłótni między nimi. Dalszy przebieg opisuje ojciec poszkodowanej dziewczynki.

- Jest poważnie obita. Była kopana przez swojego rówieśnika. Potem duszona i rzucona z całym impetem na ziemię. Oglądaliśmy film z monitoringu, to przez osiem minut córka leżała, nie ruszając nogami i rękami. Dopiero dziewczynka, która to widziała zaczęła szukać pomocy – opowiada nam kaliszanin, który chce pozostać anonimowy.

Pobitej na pomoc ruszył woźny. Zabrał ją do szkolnej pielęgniarki. - Pielęgniarka zbadała dziewczynkę, sprawdziła ciśnienie, temperaturę, miejsca, w które została uderzona. Dokładnie obejrzała dziewczynkę, podjęła wszystkie konieczne, rutynowe czynności. Po przyjeździe ojca pielęgniarka wezwała karetkę pogotowia, bo tego życzył sobie rodzic taka była również decyzja rodzica – mówi nam Beata Prus, dyrektor SP nr 10.

Ojciec poszkodowanej twierdzi, że szkoła powinna od razu wezwać karetkę, a nie czekać około 50 minut na jego przyjazd. Dziecko bowiem mogło mieć obrażenia wewnętrzne, których szkolna pielęgniarka nie mogła zdiagnozować. - Moja córka była w stanie, że miała zaburzenia wzroku, miała wymioty, bóle głowy i silne bóle podbrzusza. To już kwalifikowało do natychmiastowego wezwania pogotowia, a pani mi powiedziała, że oni nie mogą wezwać karetki bez zgody opiekuna prawnego – twierdzi kaliszanin, który jest oburzony samym faktem, że na terenie szkoły mogło w ogóle dojść do takiej pobicia.

Dyrekcja szkoły wyjaśnia, że wszystkie procedury tutaj zadziałały poprawnie, a czas reakcji pracowników placówki był szybszy niż to przedstawia ojciec.

- Do tej sytuacji doszło już po zajęciach lekcyjnych na ogólnodostępnym placu zabaw (jednak na zamkniętym terenie szkolnym – przyp. red). Dzieci pokłóciły się o dostęp do huśtawki. Doszło między nimi do szarpaniny. W ciągu kilku minut pracownik szkoły zainterweniował i zabrał dziecko do pielęgniarki. Rodzicom poszkodowanej jak i tego chłopca została zaoferowana pomoc psychologiczna – dodaje Beata Prus.

Dyrektor szkoły zaznacza, że plac zabaw jest ogólnodostępny, mimo, że przy budynku szkolnym, i opiekę nad dzieckiem powinien sprawować tam rodzic. Dziewczynka była już po zajęciach szkolnych i sama poszła na plac zabaw.

Dziewczynka z ogólnymi potłuczeniami trafiła na 3 – dniową obserwację do kaliskiego szpitala. Jej fizyczny stan jest dobry, ale psychicznie przeżyła szok i głęboką traumę. Ona, jak i chłopiec, który ją uderzył są uczniami 4 klasy. Sprawą na podstawie zgłoszenia ojca poszkodowanej zajęła się policja. - Wystąpiono do szkoły o zabezpieczenie monitoringu. Policjanci całość zebranego materiału przekażą do sądu rodzinnego z wnioskiem o demoralizację i wgląd w sytuację rodzinną – mówi nam mł. asp. Anna Jaworska – Wojnicz, rzecznik kaliskiej policji.

źródło: faktykaliskie.pl/ infostrow.pl