Zabił trzy osoby. Dramatyczna opowieść sprawcy wypadku

Był nieco zimny sobotni wieczór, mieliśmy jechać na 2 auta na dyskotekę. 4 znajomych w jednym aucie, ja i kolega w 2... 23.03.19 mój świat jak i świat 3 ofiar wypadku się skończył. Na nieoświetlonym odcinku drogi poza terenem zabudowanym na łuku drogi wjechałem w grupę ludzi, których w żaden sposób nie mogłem zobaczyć, zobaczyłem tylko czarne postury i białe podeszwy i koniec... ułamek sekundy, zero jakiegokolwiek wyostrzenia, nic... po prostu.   
   
foto: 
Stoją Stargard
Mam 26 lat i zawsze przejeżdzałem obok tych niebieskich kogutów, czytałem o tym, jak było coś w mojej okolicy wsiadałem w auto i jechałem to zobaczyć, zawsze wyciągałem z tego wnioski - wolniej! zadawałem sobie pytanie, dlaczego własnie tak, w ten sposób, zawsze było mi przykro z powodu tych tragedii, z powodu tego, że mojej okolicy coś takiego miało miejsce, zawsze rozmyślałem nad swoim zachowaniem, powtarzałem sobie w głowie, że życie to nie need for speed, ale nigdy.... nigdy nie brałem w tym udziału.


 Dbałem o swoje auto i nigdy w nocy nie latałem szybko po otwartych przestrzeniach z obawy przed leśną zwierzyną. Nie ukrywajmy - szkoda było mi auta, ale to...to co się wydarzyło tamtej nocy skończyło moją przygode z motoryzacją.   
  
Czujesz tylko uderzenie, pył w oczach, szkło na powiekach, okruchy w ustach, krew spływającą po palcach, puch z kurtki unoszący się w powietrzu... nie masz na to wpływu choćbyś chciał, to się stało tu i teraz i tego nie cofniesz. Z obawy przed uderzeniem w drzewa, po prawej stronie łuku zjechałem do lewej krawędzi mróżąc piękące oko, czy oby na pewno nic nie jedzie z nad przeciwka, zjechałem do 0, trzymałem obie ręce na kierownicy, wrzuciłem bieg, zgasiłem silnik i wyszedłem...  
  
Nie opiszę wam tego widoku, ten skrzep krwi na asfalcie te krzyki, drobne monety, na asfalcie, porozrzucane buty... to było straszne. po chwili dowiadujesz się, że nie potrąciłeś 2 osób a 3... jedna zyje, ale 2 już nie ma, rozumiesz, to nie jest film, żadna gra z autosave'm to się dzieje tu i teraz, jesteś roztrzęsiony, znajomi z 2. auta robią wszystko za ciebie, bo wiesz, że chcesz pomóc, ale nie masz odwagi podejść, nie jesteś w stanie powiedzieć dyspozytorce kto jest w jakim stanie, czujesz miękkie nogi i masz świadomość, że odebrałeś komuś życie, pot spływa ci po czole, łzy po policzkach...  
   
Nie jest istotne to, czy wina jest Twoja, czy ich - żaden wyrok, żadna renta, żadna odpowiedzialność nie zwróci Ci sumienia, nawet jeśli to było przypadkowe, nie jechałeś szybko ale teraz to właśnie tu jest to bez znaczenia. widzisz porozrzucane strzykawki, akcje reanimacji, słyszysz " dajcie adrenaline" patrzysz - jest cień szansy, wkładają go do karetki, ale po chwili cisza i odkładają go spowrotem na pobocze...  
  
Ona miała 17 lat, ja w jej wieku latałem po dyskotekach, oni 23 i 24 tyle co ja chwile temu, mieliśmy całe życie przed sobą, oni przyjechali do Polski pracować tak samo jak ja do Niemiec. Nie chcę znać ich imion, sumienie mnie zeżarło, nie mam na tyle odwagi, 1. pomocy udzielali im znajomi z 2. auta ja nie byłem w stanie... dramat 4 rodzin, ja żyje, ale fizycznie, w środku jestem wypalony, nie naprawię tego.  
  
Ludzie nas osądzają, ich za brak odblasków, za nietrzeźwość, za paradowanie po całej drodze mnie za to, że prowadziłem bmw, ta cała internetowa herezja "łyse opony" "beemka - czemnu mnie to nie dziwi" ale nie biorę tego do siebie. Ci którzy mnie znają wiedzą jaki to był samochód, jaką jestem osobą, ale to nie ważne, możesz mieć wszystkie systemy, możesz być na podium w ligowych kategoriach, ale nic... nic nie ma na to wpływu, to jest tylko chwila. Piszę ten manifest do was, do tych starych i do tych młodych, do tych, którzy przeżyli już swoje lata i do tych, którzy zaczynają przygodę z życiem, wkraczają w dorosłość, do tych którym życie i możliwości stoją otworem - szanujcie swoje życie, szanujcie życie innych i bądźcie rozważni.  
  
Nikt z nas nie jest święty, każdy robił dziwne rzeczy, ale bądźcie roztropni, wyciągnijcie z tego refleksję taką, abyście nie musieli siedzieć w radiowozie patrząc na tą złotą folie i parawan rozstawiony na drodze wypalasz papierosa jednego po drugim, już nawet nie czujesz żaru w gardle, czujesz żal w sercu... Dostaje wiele słów otuchy od znajomych, rodziny, od tych z samochodówki jak i z podwórka, piszą nieznajomi, dziękuję im za to, ale to nie pomoże, prostolinijność i najlepsze momenty mojego życia przekreśliła tylko ta jedna chwila. Prawnie to jest oczywiste, mechanicznie do zrobienia, ale mentalnie.... mentalnie nie istniejesz
Wiem, że takie pisanie na facbooku nie jest dobre, wylewanie żalu... ale to nie żal, jestem osobą która odebrała życie trzem osobą poprzez niefortunny zbieg okoliczności, co z tego, że nie jestem oskarżony, że "nic się nie stało", ze "będzie dobrze", co z tego, że mogę dzisiaj wsiąść w kolejne auto i kręcic kilometry... patrzysz na kierownic.
źródło: Stoją Stargard