Podawał się za mediatora i konsultanta policji przy sprawie porwania Amelki i jej mamy. Sam ma proces o znęcanie się nad rodziną



Marek M. (40 l.) po porwaniu w Białymstoku 3-letniej dziewczynki i jej mamy podawał się za mediatora oraz konsultanta policji. Jak informuje „Gazeta Wyborcza” mężczyzna ma proces za znęcanie się nad partnerką. Dwa lata temu miał także porwać od niej ich wspólną córeczkę.


foto: creen-fideo-tvp

40-latek przekonywał, że to matka uprowadziła Amelkę, a ojciec dziewczynki był bardzo zdeterminowany, dlatego wałczył z wymiarem sprawiedliwości. Stąd jego decyzja o odebraniu dziecka od matki.


- Odnaleziona 3-latka została dwa lata temu porwana przez matkę i babcię dziecka z terenu Niemiec - powiedział w piątek Marek M., który na antenie TVP Info przedstawiony został jako mediator, który pomógł w akcji przejęcia dziecka i matki przez policję. Mężczyzna informował także o tym, że jest policyjnym konsultantem.

- Szczególnie zależało nam też na ojcu, który był bardzo szykanowany – powiedział 40-latek. 

Mariusz Ciarka, rzecznik prasowy Komendanta Głównego Policji poinformował, również w piątek, w rozmowie z dziennikarzem „Gazety Wyborczej”, że policja nie współpracowała z Markiem M. Dodał, że mężczyzna nigdy nie był policjantem, mediatorem oraz negocjatorem policyjnym. 

Po tych wyjaśnieniach policjanta, Marek M. zmienił swoją wersję i wyjaśnił w internecie, że „w sprawie tego rzekomego porwania nie był mediatorem policji, a co najwyżej konsultantem w sprawie”, a z policją kontaktował się w imieniu ojca dziewczynki.

„Gazeta Wyborcza” uzyskała informację, że mężczyzna ma proces o to, że przez wiele lat znęcał się fizycznie, psychicznie i ekonomicznie nad swoją partnerką, a dwa lata temu z użyciem siły miał odebrać matce Amelkę. 


Proces toczy się w Środzie Wielkopolskiej i trwa już półtora roku. 40-latkowi postawiono sześć zarzutów, m.in. o groźby karalne i znęcanie. Z tego powodu, iż nie miał ograniczonych praw rodzicielskich, nie postawiono mu zarzutu porwania córeczki. Sprawa o odebranie praw toczy się w sądzie, a mężczyzna ma zakaz zbliżania się do dzieci. 

Przypomnijmy. Kobieta i jej dziecko zostały uprowadzone 7. marca. Jeszcze tego samego dnia ogłoszono Child Alert. Ponad dobę trwała akcja poszukiwawcza. W piątek w Ostrołęce policja uwolniła mamę i jej córeczkę. Zatrzymano męża 25-latki oraz znajomego mężczyzny.

W niedzielę sąd w Białymstoku przychylił się do wniosku prokuratury o areszt tymczasowy dla zatrzymanych w sprawie porwania. 

Renata Zalewska-Ociepa
źródło: polsatnews