Pabianice: Pacjent zaniedbany w szpitalu. „I tak umrze”



Paweł Tomczak, 41-letni, dotychczas zdrowy mężczyzna, dostał w pracy udaru. Przez 49 dni lekarze z OIOM-u walczyli o jego życie. Po tym czasie trafił na Oddział Neurologiczny w Pabianicach. Tu zaczęła się gehenna mężczyzny.


foto:siepomaga 41-latek leżał w moczu, pojawiły się odleżyny. Był także niedożywiony. Beata Tomczak, żona pacjenta, usłyszała „i tak umrze” na skutek powikłań. Tematem zajął się portal Pabianice.tv.


Pan Paweł 1. września poszedł do pracy. Właśnie tam dostał udaru krwotocznego do pnia mózgu. Natychmiast wezwano karetkę, która przewiozła go do szpitala w Łodzi. Tam udzielono mu pierwszej pomocy, ale z powodu braku miejsc na OIOM-ie przetransportowano go na intensywną terapię do Pabianickiego Centrum Medycznego. Tu przez 49 dni lekarze walczyli o jego życie. Gdy w końcu stan ustabilizował się, pan Paweł został przeniesiony na neurologię. To właśnie na tym oddziale zaczął się koszmar. Pani Beata w rozmowie z Pabianice.tv powiedziała, że mąż leżał w moczu, pojawiły się odleżyny, a także był niedożywiony. Powiedziano jej, że mężczyzna „i tak umrze” z powodu powikłań. 

– Zdarzało się, że kroplówka leciała w pościel, bo żyła się zapchała. Podobnie było z nieczyszczoną rurką tracheostomijną. Bywało, że leżał w moczu, bo cewnik się zagiął. Nabawił się odleżyn. Rany paprały się, przesiąknięte bandaże były całe w wydzielinie. […] Pewnego dnia wykrzyczano mi w twarz, że mój mąż zadłużył oddział, bo na neurologii leży się góra trzy tygodnie, a nie trzy miesiące – dodała w rozmowie z lokalnym portalem żona 41-latka.


Gdy 11 lutego mężczyzna musiał wyjść ze szpitala, na oddziale wykonano jeszcze badanie i wtedy stwierdzono wodogłowie. Żona mężczyzny uważa, że nie zrobiono wtedy nic, żeby mu pomóc, a dopiero po czterech dniach przewieziono go do placówki w Zgierzu, gdzie natychmiast trafił na stół operacyjny. Stan był bardzo ciężki. Lekarze stwierdzili zakażenie bakteryjne w odleżynach oraz niedożywienie.

"Po rozmowie z osobami, które miały bezpośredni kontakt z pacjentem i jego małżonką, nie mogę potwierdzić stawianych nam zarzutów. Nie możemy również odnieść się do kwestii medycznych, gdyż informacje na temat przebiegu leczenia i stanu zdrowia pacjenta możemy udzielić tylko osobie upoważnionej” – napisał w oświadczeniu wysłanym do Pabianice.tv Adam Marczak, dyrektor ds. administracyjno-skarbowych PCM.

Renata Zalewska-Ociepa
źródło: Pabianice.tv/Radio ZET/lodz.onet.pl