Noc ze zwłokami, gdyż nie było lekarza, który by stwierdził zgon
Z 9-go na 10-go marca 2019 r. rodzinę Pana Wiesława spotkała wielka tragedia. Około godziny 24:00 odeszła jedna z najbliższych osób i współdomowników. Zgon miał miejsce w Sulechowie, a Pan Wiesław zgłosił to prosząc o odwiedziny lekarza, aby stwierdził on zgon.
foto ilustracyjne: pixabay
Sytuacja okazła się jednak być nie tylko smutna, ale i patowa. Pielęgniarka odbierająca zgłoszenia telefoniczne była równie zażenowana niemocą sulechowskiego szpitala, jak zakłopotany i zniesmaczony Pan Wiesław. Powiedziała ona, że niestety, na tę chwilę służbę pełni jedynie jeden lekarz i musi on być obecny i gotów do pracy w ambulansie.
Do późnych godzin nocnych próbowała ona pomóc rodzinie Pana Wiesława i dzwoniła szukając rozwiązania, niestety nic to nie dało. Dyrektor szpitala nie odbierał, a procedur i rozwiązań na zaistniałą sytuację kobieta, jako pracownik placówki również nie posiadała.
Około godziny 6 rano Pan Wiesław raz jeszcze zadzwonił do szpitala. Tym razem przy telefonie służbę pełniła już inna kobieta i ona także nie miała pomyślnych wieści. Rodzina, w tym także małe dzieci zmuszone były przebywać nadal ze zwłokami. Okazało się, że szpital nie tylko w środku nocy, ale i nad ranem sprawę rodziny Pana Wiesława pozostawił samą sobie. Szpital nie ma zbyt dobrych opinii w mieście i okolicy, jednak zaistniała sytuacja jest kolejnym przykładem niespełniania przez placówkę jej podstawowych obowiązków.