Wyrzuciła nowo narodzonego syna przez okno. Spędzi w więzieniu 10 lat


Przed Sądem Okręgowym w Koszalinie rozpoczął się proces 25-letniej Pauli S. Kobieta jest oskarżona o zamordowanie swoje gdziecka, które po porodzie wyrzuciła z okna mieszkania w Szczecinku. Koszaliński sąd uznał ją winną zabójstwa i skazał na 10 lat więzienia.


foto: g/w

25-letnia Paula S. przez kilka miesięcy ukrywała ciążę przed swoim partnerem, matką i znajomymi. 10 października 2017 roku poczuła bóle porodowe. Zamknęła się w łazience i puściła wodę, by zagłuszyć wszelkie odgłosy. Gdy jej syn przyszedł na świat, rozerwała pępowinę i wyrzuciła dziecko przez okno. Łożysko, które urodziła, umieściła w torbie i schowała przy łóżku. Wykąpała się i jak gdyby nigdy nic bawiła się z roczną córeczką.

Niemowlaka znalazła przechodząca w pobliżu kobieta - pielęgniarka. Owinęła dziecko i udzieliła pierwszej pomocy. Mocno wyziębionego noworodka z ciężkimi obrażeniami ciała przewieziono do szpitala. Niestety, mimo wysiłków lekarzy chłopczyk zmarł po pięciu dniach.

We wtorek sąd wysłuchał dwóch świadków, ratowników medycznych, ekipę karetki pogotowia, która przyjechała na wezwanie do Pauli S. 10 października 2017 r., by udzielić jej pomocy medycznej i przewieźć do szpitala.

Z zebranych dowodów, w tym opinii psychiatryczno-sądowej, jak zaznaczył prokurator, wynikało, że działanie 25-latki w chwili popełnienia przestępstwa było "spójne, logiczne i konsekwentne".

Podczas śledztwa Paulina S. zeznała, że nikomu nie mówiła o ciąży. Bała się, że najbliżsi wytkną jej to, że nie dba o tę ciążę. Mogła ją ukryć, bo po pierwszej znacznie utyła. Była przekonana, że poród nastąpi dopiero za trzy, cztery miesiące. Paula S. zeznała w śledztwie, że 10 października rano poczuła ból brzucha. Dzień wcześniej paliła marihuanę. Poszła do łazienki i "to coś" z niej wypadło. Twierdziła, iż nie wiedziała, że to dziecko. Zerwała pępowinę, wyciągnęła "to coś" z muszli klozetowej i wyrzuciła przez okno. Posprzątała łazienkę, wykąpała się. Przed śledczymi zeznała, że jest świadoma tego, co zrobiła.

Obrońca z urzędu mec. Tadeusz Czernicki chciał zmiany kwalifikacji czynu, na nieumyślne spowodowanie śmierci. Czyn ten zagrożony jest karą do 5 lat więzienia. Pzekonywał, że sam poród był dla Pauli S. zaskoczeniem. W moim przekonaniu, oceniła, że poroniła. Naturalnym jest to, że jak dziecko się rodzi, to wydaje dźwięk, tu tego nie było - mówił Czernicki.

Sąd nie dał wiary jej wyjaśnieniom. Skazał kobietę na 10 lat więzienia.

źródło: fakt24/ rmf24/ wp.pl/ 
polsatnews