Wiceprezes Leonardo Helicopters: polskie firmy zbrojeniowe muszą szukać partnerstw


Polskie firmy zbrojeniowe muszą szukać partnerstw z europejskimi firmami, jeśli chcą pozyskiwać nowe technologie i dostęp do rynków eksportowych – ocenił Krzysztof Krystowski, wiceprezes włoskiej firmy Leonardo Helicopters, do której należy PZL-Świdnik. Uczestniczył on w debacie o wpływie przemysłu zbrojeniowego na rozwój gospodarczy, z udziałem przedstawicieli Polskiej Grupy Zbrojeniowej (PGZ) i innych firm zbrojeniowych. Debata odbyła się w trakcie Kongresu 590 w Jasionce, k. Rzeszowa.


foto: 
Leonardo Helicopters

W ocenie Krystowskiego, Polska Grupa Zbrojeniowa ma dzisiaj bardzo silną pozycję na polskim rynku. Jego zdaniem, decyzja o skonsolidowaniu całego rodzimego przemysłu zbrojeniowego, była słuszna. „Życzę PGZ jak najlepiej, bo to naturalny partner dla nas wszystkich. Dobra, sprawna PGZ to dobry i sprawny fundament dla całego polskiego przemysłu obronnego” – mówił.

Jak tłumaczył, ważne jest, by polskie spółki zbrojeniowe nie były dla siebie wzajemną konkurencją, bo to tylko szkodzi przemysłowi. „Im większa szansa, że spółki PGZ nie będą ze sobą konkurowały, tym większa szansa na wspólną działalność inwestycyjną, również w obszarze badań i rozwoju” – mówił Krystowski. Jak podkreślił, na świecie grupy zbrojeniowe poszły w tym kierunku już dawno. Dobrym przykładem do naśladowania są Włochy, gdzie spółka Leonardo zarządza biznesem, który generuje na świecie przychody rzędu 14 mld euro.



O tym, że PGZ idzie właśnie w kierunku konsolidacji mówił podczas debaty członek zarządu Grupy, Michał Kuczmierowski. „Mamy w planach głębszą konsolidację korporacyjną, analizujemy różne scenariusze. Planujemy optymalizację na poziomie wspólnych zakupów, prac badawczo-rozwojowych, wspólnych inicjatyw handlowych – mówił. – Nasza siła negocjacyjna nie jest w tej chwili satysfakcjonująca. Jesteśmy w bezpośrednim kontakcie z MON, z Departamentem Polityki Zbrojeniowej, gdzie uzgadniamy kierunki rozwoju” - dodał.

„Ważna jest nie tylko ilość wydatków, ale i ich jakość, czyli to, na jakie programy są przeznaczane. Najlepiej to mierzyć po skali działania sił zbrojnych, a nie skali działania biznesu – ocenił Kuczmierowski. – Niestety, przez wiele lat nie inwestowaliśmy w programy technologiczne tyle, co koledzy z zagranicy” – podkreślił.

Filip Seredyński, członek Narodowej Rady Rozwoju przy prezydencie RP, mówił, że efektywność wydatków powinno się mierzyć wzrostem potencjału sił zbrojnych. „Na ile wzrasta zdolność obronna państwa w kontekście tych wydatków. Wydatki mogą być kierowane nieefektywnie” - przypomniał.
Piotr Wojciechowski, prezes zarządu Grupy WB mówił o tym, że o wpływie efektywności wydatków zbrojeniowych na funkcjonowanie wojska świadczy m.in. również to, ile procent z tych wydatków jest kierowanych do zamówień krajowych.

Uczestnicy debaty przyznali, że w polskim przemyśle zbrojeniowym problemem jest praktyczny brak eksportu.

Eksperci rozmawiali również o możliwościach polskich sił zbrojnych do prowadzenia projektów technologicznych. Krzysztof Krystowski podkreślił, że jest to niełatwy, lecz konieczny obszar - nad jednym takim projektem pracuje się długo i jego efekty mogą być widoczne po wielu latach.
Krzysztof Łaba dyrektor Działu Zarządzania Programami na Rzecz Bezpieczeństwa i Obronności Państwa Narodowego Centrum Badań i Rozwoju ocenił, że obecnie dla krajowego przemysłu zbrojeniowego są bardzo sprzyjające czasy. „Dla polskiego rządu jest oczywiste, że trzon uzbrojenia ma pochodzić z polskiego przemysłu” - powiedział.

Jak mówił, wojsko ma szeroki dostęp do finansowania badań w tym obszarze, nie tylko w NCBR, ale również z programów UE. „Finansujemy projekty dotyczące bezpieczeństwa, m.in. dla policji, Straży Pożarnej, Straży Granicznej, a także te, które są dedykowane siłom zbrojnym. 2/3 z tej puli idzie na projekty z obronności, które są bardziej skomplikowane i kosztochłonne, a 1/3 na bezpieczeństwo. Te drugie projekty realizowane są prawie zawsze zgodnie z harmonogramem i kończą w terminie. Te dla obronności mają przesunięcie czasami i 3 lata” – mówił przedstawiciel NCBR.

Jak tłumaczył, w MON jest struktura realizacji tych prac. „Ona jest niekompatybilna z pracami narzuconymi przez ustawę o NCBR. Największy problem to przejście z fazy badań do rozwoju. Jeszcze nie ustaliliśmy tego płynnego przejścia. Moim zdaniem w MON jest za dużo podmiotów o kompetencjach decyzyjnych, które są odpowiedzialne za rozwój” - dodał. Łaba ocenił również, że problemem w Polsce są organy kontrolne, które „mają awersję na ryzyko”, a prace badawcze obarczone tym ryzykiem.



źródło: Centrum Prasowe PAP