Szef Stowarzyszenia „Miłośników Hodowców Psów Rasowych” oskarżony o znęcanie się nad zwierzętami


W poniedziałek, 19. listopada odbyła się pierwsza rozprawa przeciwko Maciejowi K. z Żabna. Oskarżony jest o znęcanie się nad zwierzętami. Mężczyzna to były policjant, jest także szefem Stowarzyszenia „Miłośników Hodowców Psów Rasowych”. Maciej K. nie przyznał się do winy, odmówił także odpowiedzi na pytania „Pogotowia dla Zwierząt”, które w sprawie jest oskarżycielem posiłkowym. 


foto: Pogotowie dla Zwierząt

W sali sądowej pojawili się dziennikarze. Obrońca oskarżonego wnioskował, by nie robili oni zdjęć oraz nie nagrywali przebiegu rozprawy. Sąd wniosek odrzucił, jak również odrzucił kolejny wniosek o to, żeby „Pogotowie dla Zwierząt” nie mogło być oskarżycielem posiłkowym. 


Prokuratura Rejonowa w Dąbrowie Tarnowskiej zarzuca Maciejowi K. znęcanie się nad zwierzętami. Mężczyzna miał je bić i ciągnąć. Znęcał się nad nimi fizycznie i psychicznie. Oskarżony nie przyznał się do winy. Odmówił także odpowiedzi na pytania zadane przez „Pogotowie dla Zwierząt”. - Padłem ofiarą pomówień ze strony mojej sąsiadki – powiedział oskarżony podczas rozprawy. Zeznał, że ciągnął szczeniaka na lince, gdyż właśnie w taki sposób szkoli się psy. 

– Tak się szkoli każdego psa, jak ma nauczyć się chodzić na smyczy, mimo tego, że zapiera się stawiając opór. Narzędziem nie biłem psów tylko zgarniałem zza budy resztki pokarmu – w taki sposób skomentował ujawniony film, na którym widać jak wobec zwierzęcia używa pałki. Nie wyjaśnił natomiast, dlaczego uderzał psa garnkiem w głowę, moment ten jest także na ujawnionym nagraniu. – Odbiór psów był trudny, oskarżony wyszarpywał je. Nie mogliśmy ich wyprowadzić z posesji, by je uratować nawet przy obecności policji. 

Szczeniaki ukryte były w kojcu z dala od człowieka. Maciej K. stwierdził, że nie ma ich w ogóle na posesji. Odkryliśmy je przez przypadek – powiedziała w sądzie Patrycja Dyńda z „Pogotowia dla Zwierząt”. Swoje zeznania złożyły w sądzie także osoby, które dokonały zakupu psów od Macieja K. – Szczeniak border collie kosztował 1100 zł. Był apatyczny, wystraszony. Leżał na kafelkach. Nie ruszał się. Maciej K. stwierdził, iż taki jest, bo pierwszy raz widzi śnieg. Po przywiezieniu go do nas do domu okazało się, iż jego stan jest bardzo zły. Gdy udaliśmy się z nim do lekarza weterynarii okazało się, iż jest w ciężkim stanie. Miał wgłębienie jelita. Z badań wyszło iż nie pobierał pokarmu od tygodnia – zeznały Panie Ola i Paulina z Olkusza, klientki szefa Stowarzyszenia „Miłośników Hodowców Psów Rasowych” w Żabnie. Lekarze próbowali ratować psa. Przeprowadzona została operacja. 


Pomimo ich wysiłków, kilka godzin później pies odszedł. W tym wypadku pomoc przyszła za późno. Oskarżony nie oddał pokrzywdzonym pieniędzy za zabieg ratowania życia zwierzęcia. Sprzedał psa nie wydając żadnych dokumentów potwierdzających transakcję. Nabywcy nie otrzymali również metryki, rodowodu, a w książeczce nie było wpisanych danych sprzedawcy. Gdy pojawiły się problemy z psem, po jakimś czasie mężczyzna przestał odbierać telefony od pokrzywdzonych. Kolejny proces Macieja K. odbędzie się w połowie grudnia br. Na rozprawie przesłuchany zostanie Grzegorz Bielawski z „Pogotowia dla Zwierząt”. To właśnie on przygotował interwencję i odbiór psów u oskarżonego. Maciej K. rzucił się wtedy na niego, zniszczył jego aparat fotograficzny oraz naruszył jego nietykalność.

 Renata Zalewska-Ociepa 
źródło: Pogotowie dla Zwierząt